O miłości w biznesie - nie pozwól się ograniczać i realizuj swoje marzenia!

O miłości wciąż się mówi. Jest dużo filmów, programów, publikacji, a tak naprawdę, aby być szczęśliwym w miłości, niewiele się robi. Wychodzimy z założenia, że znajdziemy sobie partnera, a potem jakoś to będzie. I właśnie jest „marnie”, bo okazuje się, że partner jednak nie jest taki jak byśmy chciały i denerwuje nas niemiłosiernie.

Na początku pracy jako coach, pomagałam kobietom znajdować pomysły na biznes i pomagałam z nim wystartować. Niestety niektóre pomysły, które świetnie się zapowiadały, nigdy nie zostały zrealizowane. Jak myślicie, dlaczego? Dlaczego biznes się kobietom nie udaje?

  • Z powodu źle określonej grupy docelowej
  • Braku wiedzy i umiejętności
  • Niewłaściwej promocji
  • Braku wsparcia i zrozumienia u partnera

Chciałabyś, żeby partner bardziej Cię rozumiał? Rozumiał to, co robisz biznesowo i dlaczego jest to dla Ciebie ważne? Chcesz, aby angażował się w prace domowe, gdy jesteś zajęta biznesem? To czytaj dalej;)

Dlaczego w prowadzeniu bizensu potrzebne jest wsparcie partnera? 

A właśnie po to, abyś uwierzyła w swój pomysł. 

Abyś miała więcej czasu na biznes. 

Aby poczuła się doceniona.

Zatem, na czym polega sabotaż ze strony partnera?

Na początku jest zawsze „łał” 🙂

Gdy powiesz partnerowi, że chcesz zarabiać pieniądze i rozwijać własną firmę, na początku zazwyczaj jest „jasne, super!”. Jesteś zagrzewana do działania. Nawet sam podsuwa pomysły na stronę internetową, na promocję, na ciekawe rozwiązania stworzonego przez Ciebie pomysłu. Będzie snuć dalekosiężne plany o potędze Twojej firmy...

Dzięki jednej z moich Klientek termin ten ma nawet swoją nazwę: Geniusz Planowania.

Potem też jest „łał”... tylko mniejsze

Jak doskonale wiesz, rozwijanie własnego biznesu wymaga czasu, uwagi i bywa, że pracy do późna. Sprawdzania i testowania różnych rozwiązań marketingowych, technologicznych, szukanie swojego idealnego klienta. To wszystko zajmuje czas. Nie zawsze, od razu widać efekty w postaci odpowiednich pieniędzy i konkretnie określonych godzin pracy. Mówienie, że biznes działa na zasadzie Pareto - czyli 80% wkładu, 20% zysku, nie przekonuje.

Do tego, należy jeszcze dołączyć sprawę organizacji wspólnego życia. 

Jeśli pracowałaś na etacie, to zasady były jasne. Praca „od do”, kasa na koniec miesiąca, po pracy czas dla rodziny, partnera i na przyjemności. Jeśli Twoja praca polegała na zajmowaniu się domem, to też wszystko było jasne. Ogarnąć dzieci, zakupy, porządki, rachunki, a pozostały czas, tak jak wyżej.

Natomiast jeśli zamieniasz etat na swoją działalność lub dodajesz ją do etatu/zajmowania się domem, to pozostały czas zaczyna się kurczyć. Czyli już brakuje go dla partnera, na przyjemności lub sen. Tak po prostu jest na początku.

Wiesz doskonale, że żeby nie zwariować, potrzebne jest ustalenie na nowo priorytetów. Czyli - jeśli startujesz z biznesem i wykonujesz go w domu, to nie zaczynasz od wstawiania prania. Należy się zastanowić nad tym, które sprawy powinny być koniecznie wykonane, a które mogą poczekać tydzień i będzie ok. Ale tu pojawia się nasz sabotażysta.

Dlaczego partner nie potrafi zaakceptować Twojej firmy?

  • Czuje się zagrożony, bo pewnie będziesz więcej zarabiać
  • Jest zazdrosny o Twój sukces, bo sam się na to nie odważył
  • Jest zazdrosny o Twoje kontakty z innymi ludźmi
  • Wyznaje patriarchalny model rodziny

Jeśli do tej pory w większym procencie dbałaś o sprawy domowe, a on zajmował się tylko pracą lub tym garażem, to ma obawę, że za dużo obowiązków spadnie na niego. A on nie ma, na to ochoty.

Znasz podobne historie?
Gdy raz zdarzy Ci się usłyszeć podobny komentarz, to nie przejmujesz się. Jeśli jednak, na każdym kroku masz informację, że twoja firma, będzie za chwilę przyczyną rozpadu małżeństwa i rodziny, to zaczynasz się wycofywać.

I wtedy włącza się myślenie:

  • faktycznie zaniedbuję rodzinę
  • wysprzątam ten garaż, a własną firmę będę rozkręcać w nocy
  • w zasadzie to godzina dziennie na pracę mi wystarczy
  • właściwie to mamy pieniądze, więc może nie ma co przesadzać z rozwijaniem firmy
  • ten produkt/usługa, wcale nie jest taki dobry

Nie od razu, ale z czasem odpuszczasz swoją pracę, na rzecz zadowolenia partnera. I tak umierają pomysły na biznes, które nawet nie zdążyły się rozwinąć.

Dlaczego poddajemy się niszczącym sugestiom partnera?

Miłość kojarzona jest zazwyczaj w kontekście uczucia do drugiej osoby. Natomiast wiele osób zapomina, że najważniejsza jest miłość do siebie. A zatem za mało wierzymy w swój produkt i za mało wierzymy w siebie. Chcemy, aby nas akceptowano, podczas gdy najbliższa osoba rzuca nam kłody pod nogi. Zapominamy, że partner nie jest dobrym doradcą biznesowym, nie zawsze jest bezstronny, jego opinia nie zawsze jest trafna. Decyzje biznesowe należy podjąć samodzielnie lub po konsultacji ze specjalistą z danej dziedziny. Obawiamy się negatywnych reakcji innych osób, chociaż twierdzimy, że nas to nie rusza. A figę prawda! Bo rusza!

To co zrobić, żeby wytrwać?

Moja ulubiona zasada: Umiesz liczyć? Licz na siebie! 

W biznesie, bez względu na wielkość, możesz liczyć wyłącznie na siebie. To Twoje decyzje, to Twoje działanie i tylko Twoja odpowiedzialność za sukces i porażkę. To Ty mierzysz się z trudnymi emocjami. To Ty nie śpisz po nocach, przed ważnym spotkaniem lub po nieudanym zleceniu.

A partner powie Ci: czym się przejmujesz? 

A Ty chciałabyś, żeby powiedział: wierzę w Ciebie. Poradzisz sobie.
Wystarczyłoby, żeby odbić się od trampoliny.

Wszystkie nauki psychologii mówią, że moc wewnętrzną i motywację, masz w sobie. To prawda! Tego uczę! Prawdą jest również, że tak bardzo potrzebujesz być doceniona przez partnera lub bliskich. I to na każdym etapie budowania swojego Imperium!
Panie bardzo często zakładają firmę, bo twierdzą, że chcą się usamodzielnić. Chcą być niezależne finansowo. Mieć na tzw. waciki. A tak naprawdę, to chcą udowodnić partnerowi i wszystkim wokół, że są przedsiębiorcze, nie potrzebują „łaski finansowej”. 

Oprócz tego, że partner mówi to, czego nie powinien i nie wspiera, to sama zazwyczaj się sabotujesz.

Znasz to gadanie w głowie, że nie dasz rady? Że w życiu złotówki nie zarobisz? Twój produkt jest do niczego? I jeżeli jeszcze na dokładkę usłyszysz coś podobnego od swojego partnera, to masz dalej ochotę na robienie firmy? Pewnie, że nie!

Na gadanie w głowie jest sposób. I gdy się go nauczysz, poradzisz sobie z gadaniem partnera. A co najważniejsze z reagowaniem na jego komentarze.

Ten pierwszy, który do Ciebie gada, to jest głos wewnętrzny (nie, to nie choroba). Nazywany bywa również ego, jego zadaniem jest krytykowanie Cię. Umniejszanie Twojego poczucia wartości. Utrudnianie Ci życia poprzez demotywowanie i próby zniszczenia dobrego imienia. To „stworzenie” umysłu ma niesamowitą moc hamowania możliwości oraz cieszenia się życiem. Moim zdaniem zwykła bezczelność.

Takim draniem może być również osoba z Twojego otoczenia. Tak zwany "życzliwy". Pretendujący do bycia przyjacielem. A jednocześnie, gdy tylko chcesz zrobić coś, co wybiega poza jego wyobrażenie, dostajesz życzliwe i pełne „miłości” uwagi. Żebyś, o zgrozo, nie odniosła sukcesu!

O eleganckich sposobach na takiego dziada, dowiesz się wszędzie. Natomiast ja proponuję Ci metodę według mnie najskuteczniejszą.

Obojętnie, który głos Ci gada. Czy ten w głowie, czy obok głowy. Jeśli czujesz, że przez takie gadanie, zaczynasz mieć poczucie winy, wyrzucasz sobie swoje wady, myślisz, że jesteś do niczego, to powiedz mu: S........! (Przypis Redakcji: Bardzo niecenzuralne słowo, absolutnie nie rekomendujemy, żeby go na co dzień używać, ale w tej wyjątkowej sytuacji przymykamy na to oko;)

I rób swoje.

A żeby się porozumieć z partnerem, przed rozpoczęciem pracy nad własną firmą, proponuję zawarcie umowy. Zawrzyj w niej wszystkie istotne sprawy, które ułatwią Ci życie zawodowe i prywatne. Gdy pojawią się wątpliwości, co i kto ma zrobić, zawsze można odnieść się do spisanej umowy.