Co trzy minuty gdzieś na świecie umiera jedna kobieta z powodu raka jajnika. Co roku na tego jednego z najczęściej występujących nowotworów umiera około 2,5 tysiąca Polek. A i tak kobiety niewiele o nim wiedzą, nie badają się, nie znają objawów ani czynników ryzyka?
Dr n. med. Tadeusz Oleszczuk: Strach przed rakiem często paraliżuje. Kobiety boją się wykonać określone badania od razu, jak tylko pojawią się niepokojące objawy. Część z nich wcale nie jest rakiem i zwykle szybko mija, jednak niebezpieczne jest utrzymywanie się dolegliwości ze strony jamy brzusznej dłużej niż dwa-trzy miesiące. Trudno jest też wychwycić wczesną postać raka jajnika, ponieważ nie dysponujemy skutecznymi metodami profilaktycznych badań. Nie tak jak w przypadku raka szyjki, gdzie mamy cytologię, a w przypadku raka piersi mammografię. Przy wykrywaniu raka jajnika nie ma takiej metody. Można jedynie w grupach zwiększonego ryzyka rodzinnego występowania nowotworów częściej wykonywać badania USG czy określić poziom markerów, jeśli stwierdzi się guz. W jamie brzusznej jest dużo miejsca i powiększający się jajnik często bardzo długo nie daje żadnych objawów. Nawet jeśli pojawiają się objawy, to są one zwykle związane z przewodem pokarmowym: wzdęcia, nudności, biegunki, zaparcia, niestrawność. To utrudnia szybkie wczesne rozpoznanie.
Stąd jak rozumiem tytuł tegorocznej kampanii - Rewolucje w brzuchu, może to nie to, co myślisz?
dr T.O: Tak. Skoro jedyne objawy mogące sugerować guz jajnika, występują ze strony jamy brzusznej, to "rewolucje w brzuchu" zawsze powinny być skonsultowane przez ginekologa i poparte wykonaniem badania USG. Należy tak postępować szczególnie u kobiet po okresie menopauzy i tam, gdzie ryzyko pojawienia się nowotworu jest wysokie.
Właśnie! Jakie czynniki zwiększonego ryzyka zachorowania na raka jajnika pojawiają się najczęściej u kobiet?
dr T.O.: Dzięki ostatniej konferencji poświęconej diagnostykajajnika.pl mogliśmy usłyszeć, że optymalizacja poziomu we krwi określonych pierwiastków ma ogromne znaczenie w ryzyku zachorowania na każdy nowotwór. W połączeniu z badaniami genetycznymi możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, które osoby bezwzględnie powinny poddawać się regularnym badaniom, a nawet zaproponować profilaktyczne usunięcie jajników i jajowodów, jeśli ryzyko pojawienia się raka jajnika będzie bardzo wysokie. Tymi badanymi pierwiastkami są cynk, selen, arsen i kadm. Okazuje się, że nie może być ich ani za dużo ani za mało. Zmiany poza poziomem optymalnym działają niekorzystnie na sprawne działanie układu immunologicznego, zwiększając ryzyko zachorowania na nowotwór. Dodatkowo wiek powyżej 50-60 roku życia statystycznie jest czynnikiem ryzyka. W tym okresie jajniki powinny zmniejszać swoją objętość.
To ze względu na to wszystko, o czym Pan mówi, raka jajnika nazywany "cichym zabójcą"?
dr T.O.: Dokładnie to brak objawów sugerujących zmiany na powiększającym się jajniku powoduje, że rak ten nazywany jest "cichym zabójcą". W ponad 75% rozpoznań jest to już choroba zaawansowana, gdzie powodzenie skutecznego wyleczenia jest niewielkie. Pięcioletnie przeżycia są w granicach 35-40 procent. Dużo też zależy od kompleksowego leczenia w ośrodkach specjalistycznych od samego początku rozpoznania choroby.
Podobno jajnik jest jedynym miejscem w naszym ciele, które zawiera w swojej budowie komórki posiadające materiał genetyczny wszystkich komórek człowieka. Stąd też w głównej mierze wynika problem z diagnozą jego choroby?
dr T.O.: Problem z diagnozą wynika z braku metody przesiewowych badań profilaktycznych. Jedynie świadomy wysokiego ryzyka, czujny lekarz może zaproponować wykonanie określonych badań. Często są to bowiem pacjentki oddziałów internistycznych hospitalizowane właśnie z powodu objawów zaburzeń pracy przewodu pokarmowego. Same kobiety świadome występowania nowotrorów w historii rodziny również powinny częściej wykonywać badanie ginekologiczne USG, badania genetyczne czy kolejne specjalistyczne w ramach zwiększonego ryzyka.
Mówi Pan, że tak naprawdę jedynie świadomy wysokiego ryzyka, czujny lekarz może zaproponować wykonanie określonych badań. Czy nie jest zatem trochę tak, że problem z rakiem jajnika jest tak duży również dlatego, że sami lekarze nie są wyczuleni na możliwość jego występowania i że tak naprawdę kobieta już w momencie pójścia do lekarza musi być niezwykle świadoma i poniekąd bardziej zorientowana w objawach i ich skutkach niż lekarz?
dr T.O.: Generalnie niestety tak to nie działa. Sam jestem jak najbardziej po stronie pacjentki, ale wiedza i doświadczenie medyczne jest nieporównywalnie większe u lekarza. Często spotkamy się ze zirytowaniem pacjenta, kiedy przychodzi z postawioną przez siebie diagnozą i listą potrzebnych badań, a okazuje się, że lekarz stwierdza coś innego. Po prostu przyczyn poszczególnych objawów jest kilkadziesiąt, a dodatkowo mogą występować "maski" innych chorób. Przykładowo duszności. Pacjentka rozpozna chorobę płuc, a mogą one wynikać z niewydolności serca. Podobnie przyczyn bólu brzucha jest ponad trzysta i łatwo nawet na siłę sobie dopowiedzieć inne, aby "się zgadzało". Medycyna to nie matematyka i tu 2 + 2 nie zawsze da taki sam wynik. Każdy też ma inne uwarunkowania, inną mikroflorę jelitową, inne środowisko wewnętrzne i zewnętrzne. Tak samo jest ze zmianami w piersiach, szczególnie torbielach. Uważam, że można i powinno się je leczyć? Kto jednak ma się tym niby zająć? Ginekolog? Onkolog? Chirurg? Lekarz rodzinny? Nie do końca wiadomo i pacjentka najprędzej dowie się, że "czasem tak jest" i zostanie jej zlecone kolejne coroczne badanie USG. Problem jednak dotyczy zaburzeń hormonalnych, często związanych z tarczycą, dlatego czasem lepiej poszukać innego lekarza, porównać diagnozy i zalecenia niż przyjść z listą badań i domagać się zrobienia wszystkich. Część badań bowiem się wyklucza, lepiej iść zatem po nitce do kłębka niż pruć od razu wszystko na oślep.
Mimo licznych starań lekarzy i edukatorów na całym świecie skuteczność leczenia raka jajnika wciąż jest jednak bardzo niska?
dr T.O.: Problem raka jajnika dotyczy tego, że w większości jest rozpoznawany w chwili wysokiego zaawansowania. Postaci niskiego zaawansowania często są wykrywane przypadkowo. Niestety to stopień zaawansowania w chwili rozpoznania ma największy wpływ na rokowanie. Najważniejsze są objawy ze strony przewodu pokarmowego, które jeżeli pomimo leczenia (przez różnych lekarzy, różnymi metodami) nadal się pojawiają i trwa to więcej niż trzy miesiące, to należy wykluczyć guz jajnika. Niestety czasem pacjentki dalej leczone są objawowo, zamiast wykonać USG ginekologiczne sondą dopochwową, na której widać więcej szczegółów. Generalnie, dla mnie jako praktyka nie da się rozpatrywać jakichkolwiek zaburzeń bez oceny sposobu odżywiania, pracy przewodu pokarmowego, wywiadu położniczego: ile ważyły noworodki, ile przybyło masy ciała w ciąży, czy ktoś w rodzinie choruje na tarczycę, czy stolec jest codziennie (bo jeśli nie, to mamy problem), czy poród był dokładnie w terminie, czy są zmiany w piersiach, w badaniu USG tarczycy itd. To wszystko osobno i razem jest niezwykle istotne. A teraz jeszcze doszło oznaczenie poziomu selenu (norma 98-108) i cynku (poniżej 60 roku życia - norma powyżej 6800, potem po 60-tce 5600- 6000). Te minerały są potrzebne pracy tarczycy i sprawnemu układowi immunologicznemu. Do tego dochodzi jeszcze w związku z objawami ryzyko rodzinne nowotworów (maksymalnie 15-20%), a reszta to środowiskowe czynniki ryzyka, czyli dieta i tym podobne sprawy.
Dlatego ze względu na swoje wieloletnie doświadczenie na oddziale ginekologicznym twierdzi Pan, że to dociekanie przyczyn dolegliwości, a nie leczenie objawów jest największym wyzwaniem w pracy z pacjentami?
dr T.O.: Tak. Leczenie objawów nie przybliża do wyeliminowania problemu wywołującego dolegliwości. Często istnieje ryzyko genetyczne zachorowania na raka. Ogromne, żeby nie powiedzieć największe znaczenie ma codzienna dieta i warunki środowiskowe, używki, alkohol. Mogą one wpływać na sprawność działania układu immunologicznego. Osłabiony po wielu latach nie jest w stanie wyszukać i zniszczyć komórek nowotworowych. Dlatego 80% wszystkich nowotworów pojawia się po 50 roku życia.
Gdyby jako specjalista miał Pan zrobić małe kompendium wiedzy, dosłownie kilka punktów, których każda kobieta powinna być świadoma, jeżeli chodzi o raka jajnika, co by się w nim znalazło?
dr T.O.: Na pewno określenie, czy w rodzinie występują nowotwory. Zbadanie, czy mam mutacje genetyczne zwiększające ryzyko zachorowania. Dobrze jest zbadać poziom selenu, cynku, arsenu i kadmu we krwi. Raz w roku wykonać badanie ginekologiczne z USG narządu rodnego sondą dopochwową oraz we wszystkich przypadkach nieprawidłowości ze strony przewodu pokarmowego. W razie wątpliwości określić poziom markerów ryzyka raka jajnika, takich jak test ROMA.
Serdecznie dziękuję za niezwykle pouczający wywiad!
dr n. med. Tadeusz Oleszczuk - 30 lat pracy zawodowej od asystenta do ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego nauczyły mnie zadawania pytań o przyczyny dolegliwości. Obrona pracy doktorskiej w Centrum Onkologii-Instytut w Warszawie w 2001 roku obudziła we mnie pasje naukowe i odkrywanie zależności stanu zdrowia od sposobu odżywiania. Od ponad dziesięciu lat z powodzeniem dzielę się tą wiedzą z pacjentkami i z przyjemnością słyszę kiedy mówią, że "teraz mają apetyt na życie, a nie na jedzenie". Wykorzystując zmianę sposobu odżywiania u ciężarnych, pokazuję jak w bezpieczny sposób unikać powikłań w ciąży. Od dziesięciu lat jestem wykładowcą na Wydziale Nauk o Zdrowiu, gdzie prowadzę zajęcia ze studentami pielęgniarstwa, kosmetologii, dietetyki oraz fizjoterapii. Obecnie pracuję w centrum medycznym POLMED w Warszawie. Swoje doświadczenie zawodowe i naukowe staram się przekazywać w ogólnopolskiej prasie adresowanej do kobiet oraz częściowo na swojej stronie internetowej i Facebooku (fb.com/drtadeusz). Związane jest to też z tym, że podjąłem się napisania książki wyjaśniającej mechanizmy powstawania zaburzeń oraz postępowania z korzyścią dla zdrowia. Ogromne zainteresowanie moimi live chat-ami z mamotoja.pl potwierdza duże zapotrzebowanie na praktyczną wiedzę wśród kobiet.