Zabawa w rozmowę - domyśl się!

Ludzie zostali wyposażeni w przydatną funkcję – mówienie. Jedni mówią dużo, inni mało, z sensem, jeszcze inni nawet jak nie mają o czym mówić, to też o tym opowiedzą. Generalnie mówienie jest jednym ze sposobów porozumiewania się. Stosujemy również inne jak mowa ciała, zapach, ale najszybszym i najbardziej precyzyjnym jest właśnie mowa.

Ludzie mówią... tylko czy to komunikacja? Można wyrzucać z siebie słowa jak z karabinu maszynowego, można je cedzić jak przez sito, tylko czy to jest rozmowa?

Spotkałam się z sytuacją, gdy osoba wyrzucała z siebie słowa pod wpływem złych emocji. Swoją drogą świetna metoda terapeutyczna, która pozwala na wyrzucenie stresu z organizmu. Spotkałam również taką, której zasób wypowiadanego słownictwa ograniczał się do minimum. Wiesz, jakby jechał na słownej rezerwie. W obu przypadkach komunikacja była dla mnie utrudniona.

Osoba wyrzucająca emocje jednak wpływa na innych, bo słowa nie rozpływają się w powietrzu, tylko lecą chaotycznie i opadają tam, gdzie im się pozwoli. Jak ktoś umie się od nich odciąć, to spłyną jak po kaczce. ale jeżeli ktoś nie umie, to zassie jako swoje i jeśli nie umie ich wykrzyczeć, będzie nosił nieswoje kamyczki w plecaku. Natomiast mówiący niewiele też jest trudnym rozmówcą, bo ile można kogoś ciągnąć za język. Tak to wygląda w praktyce.

Zdarzyło mi się kilka razy być w towarzystwie, w którym mówiono po polsku, ale zupełnie nie rozumiałam, co mówią poszczególne osoby. To trochę tak, jakbyś słuchała osoby mówiącej branżowym żargonem. Przyznam, że za pierwszym razem zwątpiłam w mój sposób postrzegania. Później zwyczajnie nie wchodziłam w relacje z takimi osobami.

Cóż, nie jestem w stanie ani nie mam ochoty aż tak dopasowywać się do otoczenia. Nie jestem kameleonem. Jak nie ma chemii, to jej nie ma i już! 

No dobrze, ale czy to, że używamy słów, oznacza, że mówimy zrozumiale? Spotykam ludzi, którzy tak uwielbiają dźwięk swojego głosu i to, co sami mówią, że cała reszta nie ma dla nich znaczenia. Jestem przekonana, że znasz przynajmniej jedną taką osobę. Uważam, że słowa są jedynie narzędziem, które służy rozmowie. A sensem rozmowy jest to, żeby komunikować się jasno i rzeczowo. Zwłaszcza w relacjach międzyludzkich, w związkach. Wyobrażasz sobie, że jesteś z osobą o naturze narcystycznej, mówiącej jedynie o sobie, do siebie tudzież do lustra? Ja nie.

W związku mówisz tak, żeby cię słuchano i słyszano. Głośno i wyraźnie, jasno i klarownie. Mówimy po to, aby zakomunikować o naszych potrzebach, bolączkach, radościach. Opowiadanie o sobie służy też lepszemu poznaniu. To bardzo istotne, zwłaszcza na początku znajomości. W miarę jak dorastamy do bycia parą, rozmawianie ze sobą jest ważniejsze niż oddychanie. Jeśli wyrobimy w sobie nawyk rozmowy, rzeczowej, o rzeczach istotnych, trudnych, drażliwych, a nie służącej zamiataniu pod dywan, to jest duża szansa, że gdy dopadnie was kryzys rozczarowania rzeczywistością, to uda wam się z tego wyjść bez rozlewu krwi.

Niektórzy oczekują jednak, że partner będzie się domyślał o co chodzi. No jasne! Jest wróżką, czarodziejką i czyta w myślach. Może niektórzy tak potrafią, ale uwierz, większość ludzkości tego nie potrafi. Są techniki mówienia w taki sposób, aby ktoś zrobił to, czego oczekujemy i jeszcze był szczęśliwy, że sam na to wpadł, ale mi chodzi o coś zupełnie innego. Jeśli oczekujesz od partnera określonego zachowania, to mu o tym powiedz. Jeśli coś ci się nie podoba, to też to powiedz.

Może być tak, że obawiasz się reakcji drugiej strony, a skoro tak, to lepiej wymienić się poglądami, nawet z krzykiem, i mieć oczyszczoną atmosferę. Nie ma nic gorszego niż niewypowiedziane pretensje i nierozwiązane sprawy. Atmosfera gęstnieje i nie ma czym oddychać. Potem wszystko wybucha bez ostrzeżenia i awantura gotowa. 

No przyznaj, ile razy wydawało ci się, że druga osoba powinna się domyślić, z jakiego powodu masz kiepski nastrój albo czego oczekujesz? Właśnie niedopowiedzenia, brak zwykłej komunikacji w okresie konfrontacji z rzeczywistością mogą doprowadzić do rozpadu związku. Skoro do tej pory nie odważyliście się na prawdziwą rozmowę, to teraz, gdy wszystko jest wyraźniejsze i zauważasz mniej atrakcyjną stronę partnera, nierozwiązane problemy mogą rozbić wasz związek i pryśnie czar miłości.

Zakładam jednak wersję optymistyczną, że mówicie do siebie ze zrozumieniem. Trudności tylko umacniają was w uczuciu. W myśl powiedzenia: co cię nie zabije, to cię wzmocni. Kolejny etap, w którym budujecie już trwałą relację, będzie tylko potwierdzeniem waszego bycia razem.

A na koniec mam dla Ciebie propozycję. Zabaw się we wróżkę i spróbuj przez jeden dzień odgadywać, czego oczekuje od ciebie partner lub ktoś z bliskiego otoczenia. Zrób notatki.

Jak ci poszło? Co było trudne? Co było łatwe?