Dama w obiektywie! O kobiecej zmysłowości opowiada fotograf Adam Wilhelm

Kobiety stojąc przed nim, czują się nago. Wie, jak sprawić, by z kobiety emanowało  piękno, wdzięk, naturalność, siła i pewność siebie. Swoją pasję przekształcił w pracę, która od 25 lat daje mu niesamowitą satysfakcję, bo kocha ludzi i prawdziwe emocje. Utrwala je i dzieli się nimi. Adam Wilhelm. Fotograf, podróżnik, wielbiciel piękna.

Adam, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z fotografią?

Fotografią fascynowałem się od dzieciństwa. Jako mały chłopczyk urządziłem sobie własną ciemnie w łazience u dziadków, niejednokrotnie dziadek przyłapał mnie w środku nocy, gdy wywoływałem zdjęcia.  Jako nastolatek uwielbiałem wyjeżdżać za granicę, przechadzać się uliczkami z małym aparatem fotograficznym i uwieczniać napotkanych ludzi, tak zostało mi zresztą do dzisiaj.

Jesteś szczęściarzem, bo pasję przekształciłeś w pracę.

Tak, jestem szczęściarzem, bo robię to co kocham, połączyłem swoje pasje w pracę. Uwielbiam podróżować, robić zdjęcia, poznawać nowych ludzi. Na co dzień zajmuję się sesjami wizerunkowymi, biznesowymi na potrzeby korporacji. Zajmuję się także relacjami z eventów, konferencji,  premier filmów, a także zdjęciami reklamowymi np. Restauracji, potraw, które możemy oglądać na stronach internetowych czy ulotkach. Jednak najbardziej lubię robić zdjęcia fashion. Współpracuję z kilkoma markami odzieżowymi w Polsce i Europie. Kluczowy jest dla mnie kontakt z ludźmi, dlatego nie krępuję się powiedzieć, że jestem także fotografem wesel, komunii, chrztów, bo podczas takich uroczystości towarzyszy mi  prawdziwy kolaż emocji między ludźmi, małżonkami, dziadkami. Kocham zdjęcia w ruchu, dynamiczne w ciele i na twarzy.

Jesteś dojrzałym mężczyzną i doświadczonym fotografem. Patrząc przez obiektyw na kobietę, co chcesz z niej wydobyć? Jak ją postrzegasz?

Sesja z kobietą zawsze mnie fascynuje, też jako fotografa, bo widzę często piękno, którego one nie widzą. I obrałem sobie za punkt honoru i największe marzenie, by wydobyć z nich to piękno, które czasami jest tam gdzieś głęboko ukryte. Często tak jest przy sesjach biznesowych, gdzie są kobiety na początku spięte, a później widać prawdziwe uśmiechy, swobodę ciała. I to jest fajne, bo przy  sesjach typu modowych kobiety są bardziej pewne siebie, ponieważ są "zawodowcami" świadome swojej wartości, aparycji. Natomiast chodzi o to, by nieprofesjonalna modelka, po prostu kobieta poczuła się dobrze przed obiektywem. To jest bardzo trudne do osiągnięcia, bo ludzie przed obiektywem stoją często wręcz zmrożeni, stremowani.

Wolisz oddać charakter kobiety, czy jej piękno zewnętrzne. Co przeważa?

Charakter jest najważniejszy. Z kolei każdy chciałby się ujrzeć na zdjęciu swoją piękną twarz i ciało. Może to dziwnie zabrzmi, ale ja cieszę się bardzo ze zmarszczek  mimicznych, rzeczy z których kobiety zazwyczaj nie są dumne i chciałyby je zatuszować. One nie rozumieją, dlaczego to jest fajne i piękne, a jest! bo to jest prawdziwe. Każda zmarszczka, bruzda,  blizna czy inny "defekt" powinien być powodem do dumy, bo oddaje nasze przeżycia, doświadczenia dobre i złe, ale to jest część naszego życia i ciała.

Kiedyś usłyszałam, że stojąc przed obiektywem to jak stać nago. Kobiety czasem wstydzą się występować przed kamerą. Co im radzisz? Jak dodajesz im odwagi by poczuły się sobą?

To może być przerażające dla modelki, że ja widzę wszystko w przybliżeniu, ale nadchodzi taki moment, że należy to po prostu zaakceptować. Moim zadaniem jest,  by kobieta poczuła się na tyle swobodnie, by zapomniała o tych swoich "defektach", bo dla niej mogą być to defekty, a tak naprawdę dla innej osoby zmarszczka na czole czy blizna może być ciekawe i dodać uroku.

Myślenie o swoich wadach czy o swoim złym profilu, powoduje to, że wręcz podkreślamy to, co chcemy ukryć. Jeśli ktoś,  kto staje przed obiektywem i nie jest zadowolony ze swojego uśmiechu, to tak spina usta, że one wyglądają jeszcze gorzej. Natomiast jeśli przyjmiemy postawę, że nie mamy niczego do ukrycia, wówczas dopiero tak naprawdę zaczynamy pracować właściwie. Taki moment czasem osiągam po dłuższej serii zdjęć, kiedy generalnie ludzie już odpuszczają. Dążę do tego być ludzie zaufali mi i czuli się bezpiecznie.

Jak zdobywasz ich zaufanie? Co im mówisz?

Mówię im prawdę, staram się rozmawiać z modelkami, kobietami już podczas makijażu.  Aparat wyciągam tuż przed zdjęciami, bo podniesienie aparatu powoduje spięcie. Chodzi o to by tą naturalność utrzymać też kiedy aparat mam przy oku.

Jeśli modelka zrozumie, że mam na celu wydobycie tylko najpiękniejszych ujęć, to w tym momencie mi zaufa. Złe, śmieszne ujęcia kasuję. Nie zatrzymuje ich na dyskach.

Kobieta trochę się boi, bo jeśli fotografuję ją w bieliźnie lub w sytuacjach intymnych i nie miałaby do mnie zaufania, że wybiorę tylko najlepsze zdjęcia, a resztę usunę,  to sesja byłaby bez sensu. Przygotowuję tylko zdjęcia, które będą się podobać i z których kobieta będzie dumna i chciała się nimi pochwalić.

Robisz także sesje indywidualne nie tylko 20-letnim modelkom, ale także dojrzałym kobietom w bieliźnie. Praca na planie wygląda inaczej z dojrzałą kobietą?

To jest kwestia bardzo indywidualna.  Uważam, że kobiety, które zdecydują się w wieku 45-50 lat na zdjęcia intymne wiedzą czego chcą. Są świadome jakiego efektu pragną i skoro podjęły taką decyzję to podchodzą do sesji bardzo poważnie i świadomie. Angażują się w stu procentach niezależnie od wyglądu. Na początku trochę zwykle żartują, uśmiechem chcą  zasłonić tremę, ale one wiedza po co przyszły. Natomiast kobiety takie są dużo młodsze nie są zwykle zdecydowane. Chcą sobie zrobić, bo namówiła je koleżanka itd. Kobiety, czym są starsze tym bardziej wiedzą, czego chcą w życiu.

Twoja najciekawsza sesja kobieca to...

Trudno powiedzieć, wszystkie są ciekawe. Każda sesja kobieca jest dla mnie wyzwaniem. Przypominam sobie taką sytuację: Przyszła mama z córką na sesje bieliźniarską, gdzie córka była modelką, a mama przyszła towarzyszyć córce by czuła się bezpieczniej. Gdy już skończyliśmy to mama poprosiła mnie, bym także jej zrobił zdjęcia w bieliźnie.  Obie wyszły zadowolone. Dla mnie to było inspirujące przeżycie.

A które zdjęcia wypadły lepiej? Mamy czy córki?

Jeśli chodzi o emocje, zaangażowanie, to oczywiście mama. Córka potrzebowała zdjęć do portfolio, zajmuje się modelingiem, ale nie do końca to czuła, nie wniosła takich emocji jak mama.

Jak przygotować się najlepiej do sesji zdjęciowej jeśli chodzi o stylizacje i makijaż?

Wbrew pozorom lepiej mi się pracuje, gdy kobiety same się przygotowują własną garderobę,  tak aby czuły się w nich komfortowo i wygodnie. Stylista z kolei odkrywa nowe możliwości, ale to już jest inny rodzaj sesji. Ubranie powinno być najlepiej gładkie, bez wzorków szczególnie, jeśli chodzi o drobne paseczki i krateczki, które w plikach cyfrowych tworzą efekt "mory".

Z makijażem jest odwrotnie. Uważam, że zawsze powinna być wizażystka. Natomiast na sesję powinny przyjść bez makijażu, by uniknąć efektu zmęczonych oczu.

Gdy myślisz "kobieta z klasą", kto pierwszy przychodzi Ci na myśl?

Monica Bellucci i Sophia Loren.

Dlaczego one?

Myślę, że bardziej Monica, bo Sophia ma wyzywającą urodę.

Monica jest kobieca. Chodzi o zachowanie, postawę. Monica jest wyważoną, świadomą siebie kobieta. Ona nie potrzebuje niczego robić, po prostu emanuje od niej miano "kobiety z klasą". Niezależnie od atrybutów zewnętrznych, ona nosi tę klasę w sobie. Trudno mi nawet to wyrazić. Jest to coś, co się czuje. Sposób noszenia ubrań czy nienoszenia to jest to co determinuje tę klasę. Nie chodzi o zbytnia pewność siebie, bo to przeobraża się w arogancję, a arogancja nie jest oznaką klasy, to raczej jest oznaką braku klasy. Klasa to jest wyważenie we wszystkim. Przez te kobiety płynie ta klasa i nie jest wymuszona.