Jak nie bawić się w hashimoto, czyli poważne powikłanie złej diety

Dziedziczymy nie tylko geny. Jeśli ktoś w naszej rodzinie chorował na zaburzenia pracy tarczycy to niestety podobnie może zacząć się dziać również u nas.

Czasem dziwię się, że młoda dziewczyna z zaburzeniami hormonalnymi, metabolicznymi czy przetłuszczającą się cerą nie pomyśli nawet, że może to mieć coś wspólnego z dziedziczeniem. Nie tylko dziedziczymy geny, ale też „dostajemy” podczas porodu mikroflorę od matki, która zwykle powinna być wzmacniana poprzez karmienie piersią. Jeśli poród jest drogą cięcia cesarskiego to dużo trudniej jest rozwinąć w ciągu pierwszych dwóch, trzech lat życia odpowiednio mocną immunologicznie odporność i nie cierpieć przykładowo na alergie czy nietolerancje pokarmowe.

Obecnie około 40% populacji cierpi z powodu nietolerancji pokarmowych. Powoduje to zaburzenia pracy przewodu pokarmowego, rozwój nieprawidłowej i szkodliwej mikroflory jelitowej. Jej toksyczne metabolity przedostawać się mogą do krwi i wywoływać najróżniejsze problemy ze zdrowiem, których nawet nie kojarzymy z odżywianiem. Ostatecznie wystarczy się rozejrzeć, aby stwierdzić, ile osób ma problemy z zaparciami czy ze zbyt często oddawanym stolcem. Dolegliwości te mogą się nasilać szczególnie po określonych pokarmach, ale też zwiększają się wraz z wiekiem. Wiele lat zaniedbań może doprowadzać w końcu nawet do nowotworu jelita grubego. Ostatecznie w ostatnim stuleciu jego częstotliwość występowania wyniosła go na jedno z pierwszych miejsc listy nowotworów, na które chorujemy. Zmienia się profil codziennej diety, więc zmieniają się choroby.

Hashimoto jest takim rodzajem zapalenia tarczycy, które może objawiać się w różnorodny sposób. Najważniejsze jest jednak to, że stwierdza się przy nim podwyższone miano przeciwciał. Teraz pojawia się pytanie: gdzie powstają te przeciwciała i dlaczego? Genetycznie możemy być „usposobieni” do odpowiednich reakcji, ale wydaje się, że kluczową rolę w ujawnieniu predyspozycji do tej choroby ma codzienna dieta. Przeciwciała przeciwko własnej tarczycy powstają w śluzówce jelita. Ich rodzaj i ilość zależą od obecności odpowiednich bakterii, czyli mikroflory jelitowej.  Ta natomiast jest warunkowana tym, co się w jelitach znajdzie, a to już zależy od nas. Od naszej preferencji kulinarnej i codziennej diety.

Diety, która generalnie powinna warzywna, ale i jak najbardziej zróżnicowana. Unikniemy lub zminimalizujemy wtedy wpływ pestycydów stosowanych w nowoczesnym rolnictwie, ale też jest większa szansa na zapewnienie sobie zapotrzebowania na różnorodne witaminy, minerały i flawonoidy. Każdy kolor warzywa czy owocu zawiera inne flawonoidy. Dlatego dodatkowo niezwykle cenne jest stosowanie ziół. Tam bowiem kryje się chyba największa moc różnorodności i szansa na uzupełnienie niedoborów najbardziej cennych związków.

Cynk i selen są wykorzystywane w tworzeniu hormonów tarczycy. Tarczyca odpowiada za wszystkie procesy człowieka. Wpływa na pracę innych hormonów, na metabolizm, na emocje, wygląd skóry, ciśnienie krwi itd. Doszło do tego, że badając poziom selenu, można określić z dużym prawdopodobieństwem ryzyko zachorowania na nowotwór. Podobnie jak niedobór witaminy D3 stwarza ryzyko niskiej odporności. Jeśli w surowicy poziom jest zbyt niski warto go uzupełnić.

Warto jednak pamiętać, że równowaga w przyrodzie to podstawa. Równie toksycznie może działać nadmiar witamin, czy minerałów jak i ich niedobór.

Co więc w diecie decyduje o ryzyku wystąpienia wzrostu poziomu przeciwciał uszkadzających tarczycę, powodujących jej stan zapalny?

Odpowiedź jest prosta i niezbyt przyjemna. Nadmiar cukru w diecie oraz bardzo często nietolerancje pokarmowe. Obecnie cukier jest dodawany do około 75% tego, co kupujemy w przetworzonych produktach spożywczych czy daniach typu fast food. Chemiczne dodatki do żywności stanowią około dwóch kilogramów zjadanych rocznie przez statystycznego człowieka cywilizacji zachodniej. Cukier i jego zamienniki pozwalają rozwijać się florze grzybiczej, ale nie są pożywieniem pożytecznych bakterii kwasu mlekowego. Te bowiem przez tysiąclecia nauczyły się trawić błonnik.

Dlatego najcenniejsza jest dieta warzywna, ale z zaznaczeniem, by pochodziła z ekologicznych upraw. Bowiem jedząc kilkakrotnie pryskane pestycydami warzywa, zjadamy i te pestycydy. Przedostają się one do gleby i wody. Ich stężenie wzrasta, jeśli karmione pryskanymi uprawami zwierzęta są dodatkowo traktowane antybiotykami i hormonami wzrostu. To wszystko w efekcie może lądować w naszych jelitach i niesamowicie namieszać w delikatnej równowadze mikroflory jelitowej. Antybiotyki niszczą poszczególne szczepy, cukier daje paliwo patologicznej mikroflorze, a ta poprzez swoje toksyny wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Dodatkowo jedząc mięso, jemy też wszelkie hormony wzrostu, jakie hodowlane zwierzęta otrzymały w paszy.

To co mam jeść, panie doktorze?

Kasze. Warzywa z ekologicznych upraw. Jednak najważniejsze pytanie powinno być inne: CZEGO NIE JEŚĆ?!

Na pewno nie jeść cukru, bo nie dość, że daje puste kalorie, które kończą się dodatkowymi kilogramami, to jeszcze utrudnia wchłanianie wapna i magnezu. Nie zawiera najcenniejszych z witamin chroniących ściany naczyń krwionośnych, czyli witaminy C i E.

Nabiał? Może warto odstawić w jakiejkolwiek postaci na dwa tygodnie, aby przekonać się, jak to na nas działa. Nie dodawać nawet mleczka do kawy, choć wiem, wiem, że to takie trudne. Ale nagle pacjentka wraca po dwóch tygodniach i sama jest w szoku, jak dobrze się czuje po odstawieniu nabiału, wliczając w to nawet jajka. Czasem wykonuje badanie krwi na nietolerancję pokarmową i okazuje się, że jajka również tam są. Niestety często w takich badaniach wychodzi nietolerancja tego, czego jemy najwięcej. Może dlatego warto przestawić się na warzywa ekologiczne, kaszę gryczaną, nasiona, wodę, i to z kranu. W Warszawie zimna woda jest przebadana tak dobrze, że nawet ja sam ją piję. Ciepła nie jest badana i nie polecam jej wlewać do czajnika. Szczególnie plastikowego, bo pijemy wtedy przegotowaną niebadaną wodę z pewnym dodatkiem plastiku.

Zauważyłem, że nasze jelita bardzo „cieszą się z tego, co im nie szkodzi”, a my sami czujemy się lepiej, kiedy jemy... buraczki. Jest tam prawdziwa kopalnia mikroelementów, szczególnie kiedy pokusimy się na zakwas buraczany. Warzywa dodatkowo dbają o równowagę w zachowaniu zdrowego pH środowiska jelit i krwi. Odżywiając się prawidłowo, niwelujemy więc destrukcyjny wpływ słodyczy, alkoholu, fast foodów.