Dlaczego problemy to powód do jedzenia?

Czym jest zajadanie problemów? Czy to, co dzieje się w naszej głowie ma wpływ na nasz sposób odżywiania się? Jeśli macie problem z nadmiernym jedzeniem, szczególnie wybranych produktów, być może problem dotyczy właśnie Was!

Nadmierne jedzenie, wilczy apetyt czy obżeranie się jest bardzo częstym zjawiskiem szczególnie u kobiet. Dlaczego właśnie u kobiet? Otóż kobiety są bardziej emocjonalne. Porażki i niedociągnięcia są dla nich powodem do obwiniania siebie. W sytuacjach stresowych, kiedy pojawia się nieznośne napięcie, sięgamy po jedzenie, by to napięcie zniwelować. Taki nawyk powoduje zaburzenia odżywiania i otyłość. Pojawia się błędne koło - bodziec - stres - napięcie - kompulsywne jedzenie - uwolnienie napięcia.

Jedzenie możemy traktować także jako nagrodę. Tego uczy się już od dzieciństwa. Bo czyż nie jest tak, że w nagrodę za dobrą ocenę batonik? Za grzeczne zachowanie cukierek? Później przenosimy ten schemat w dorosłość. Za osiągnięcia, zdany egzamin, podpisany kontrakt? Zajadanie pustki po nieudanym związku, tęsknota za rodziną za granicą, pustka nie do zapełnienia z jakiegokolwiek powodu by się nie pojawiła. Pustka, bo coś mi umknęło, czegoś nie osiągam, nie mam, nie umiem, nie dam rady. Pustka z przeszłości, teraźniejszości.

Zapełniamy tę pustkę kaloriami, które nie są w stanie jej zapełnić. Brak kontroli nad sobą, swoim ciałem powoduje frustrację. Próbujemy tę kontrolę odzyskać, jedząc. Jedzenie staje się substytutem kontroli. Taką funkcję spełnia jednak tylko w naszej głowie, ponieważ nie da się kontrolować świata. W tej sytuacji warto się zastanowić dlaczego chcemy wszystko kontrolować?

Problemem nie jest jedzenie, lecz powód dla którego nadmiernie tego jedzenia używamy. Jeśli boimy się bliskości, uzewnętrznienia własnej atrakcyjności na przykład z powodu traumatycznych przeżyć seksualnych z przeszłości, to niestety często posługujemy się do tego otyłością. Przecież jeśli będę gruba i niezgrabna, to nic mi nie grozi, prawda?

Często, jeśli nie najczęściej, jemy z powodu wyparcia. Każdy z nas ma problemy i są one dla każdego z nas subiektywnie ważne. Finanse, nielubiana praca, złe samopoczucie, brak dobrych relacji z bliskimi, brak celów, pasji, realizacji siebie, marzeń, inwestycji w siebie, rozumienia siebie, brak akceptacji, swoich wad i zalet, brak energii życiowej, rutyna, brak umiejętności odpoczynku, nieumiejętność rozładowania napięcia... Ale problemy nie znikną po zjedzeniu słodyczy. Problemy nie zmniejszą się od nocy spędzonej w towarzystwie lodówki. Pozostaną tylko dodatkowe kilogramy i frustracja.

A stres? On też jest złym doradcą żywieniowym. W stresie jemy na potęgę, zupełnie nie kontrolując tego, co i w jakiej ilości spożywamy. Uczucie sytości nie ma miejsca, podobnie jak uczucie głodu. Kompulsywne jedzenie odbywa się w sferze psychicznej i nie ma nic wspólnego z zaspokojeniem uczucia głodu. To zaspokojenie potrzeb psychicznych, których nie umiemy zaspokoić w żaden inny sposób. Żołądek to studnia bez dna, do której wpadają kaloryczne przekąski z resztkami z obiadu i słodyczami na przemian. Znacie to? Potem chwila, kiedy ma się ochotę zwymiotować, co nie przeszkadza w dalszym jedzeniu czego popadnie.

Jeśli macie problem z zajadaniem problemów musicie popracować nad swoją podświadomością. W Waszej psychice tkwi przekonanie, że inaczej niż ciągłym jedzeniem nie da się rozwiązać problemów. Z większości tych problemów nie zdajemy sobie sprawy, dlatego też nie podejmujemy ich prób rozwiązania. Rozwiązywanie problemów jedzeniem prowadzi z reguły do uzależnienia, które działa na takiej samej zasadzie jak uzależnienie od tytoniu, alkoholu i narkotyków. Od toksycznych substancji można się od izolować i uniezależnić. Uzależnienie od jedzenia jest o tyle trudne, iż jest nam ono niezbędne do życia. Nie możemy bez niego funkcjonować. Sprawę pogarszają kolejne próby odchudzania restrykcyjnymi dietami, które oprócz rujnowania organizmu nie wnoszą niczego w sytuację, w jakiej się znajdujemy. Kolejna nieudana próba odchudzania to kolejny powód do jedzenia kompulsywnego.


Poprzedni artykuł