Close up portrait of attractive beautiful gorgeous gentle cute h

Wybierz laser dopasowany do swoich potrzeb!

Alma Harmony to niezwykły laser, który pomaga uporać się z wieloma problemami. Zabiegi pozwalają zlikwidować cellulit, rozstępy, usunąć blizny czy przebarwienia. Można je wykorzystywać jako kurację liftingującą, odmładzającą i poprawiającą kondycję. Alma Harmony posiada kilka różnych głowic, dobieranych w zależności od problemu, jaki nam dokucza. Zabiegi mogą być przeprowadzone u osób w różnym wieku i z różnymi problemami estetycznymi oraz na wszystkie partie ciała i dla każdego rodzaju skóry. Dzięki temu jest wielofunkcyjnym i skutecznym urządzeniem.Kopiuj HTML Kopiuj tekst

Wybierz laser dopasowany do swoich potrzeb! 

Spośród stosowanych na rynku laserów Alma Harmony możemy wyróżnić:

  • Alma Harmony iPixel - laser frakcyjny ablacyjny, jego działanie prowadzi do powstania na skórze uszkodzeń wielkości pixeli. W ten sposób rozpoczyna się proces regeneracji. Wszelkie niedoskonałości skóry zostają spłycone, skóra odzyskuje jędrność, a w głębszych warstwach zaczynają zachodzić procesy naprawcze. Z tego typu lasera powinny skorzystać osoby borykające się z rozstępami, bliznami potrądzikowymi, drobnymi zmarszczkami, przebarwieniami i rozszerzonymi porami.
  • Alma Harmony Clear Lift - laser frakcyjny nieablacyjny, jego działanie nie narusza ciągłości naskórka, dzięki czemu zewnętrzna warstwa nie zostaje uszkodzona. Powstałe mikrouszkodzenia zachodzą w głębszych warstwach skóry, wskutek czego zaczyna zachodzić produkcja nowego kolagenu i elastyny. Na skórze nie są widoczne żadne uszkodzenie. Jego sekret polega na połączeniu dwóch rodzajów lasera: Nd:Yag i Pixel Q Switch, których działanie wywołuje w tkance efekt fotoakustyczny, przez co w mechaniczny sposób stymulują komórki do regeneracji. Przeznaczony jest dla osób, które chciałyby odmłodzić okolice oczu, czoła, szyi, policzków i dekoltu. Pomaga wyleczyć blizny i rozstępy oraz przyczynia się do poprawy kolorytu, napięcia i gęstości skóry. Jego dodatkowym atutem jest możliwość usunięcia niechcianego tatuażu lub nieudanego makijażu permanentnego.
  • Alma Harmony Dye-VL - laser wykorzystuje siłę trzech filtrów, utrzymując światło w jednym zakresie (500-600 nm), a następnie kieruje je bezpośrednio do chromoforów. Wiązka lasera dociera do głębszych warstw skóry, a przy tym nie narusza naskórka. Oddziaływuje w ten sposób na melaninę i hemoglobinę, co pozytywnie wpływa na wyrównanie kolorytu skóry. Zabiegi z wykorzystaniem lasera pomagają leczyć zmiany naczyniowe i trądzikowe oraz rumień. Pomagają  zlikwidować przebarwienia, rozjaśniają i wygładzają skórę oraz redukują drobne zmarszczki. 

Same zalety! 

Wielofunkcyjność i skuteczność to nie wszystko, czym mogą pochwalić się zabiegi wykonywane laserem Alma Harmony XL PRO. Eksperci z kliniki Arte Derm wyróżniają kilka wyjątkowych zalet zabiegu: 

  • duża skuteczność usuwania niedoskonałości,
  • niskie ryzyko wystąpienia powikłań,
  • krótki okres rekonwalescencji,
  • zastosowanie systemu chłodzącego w trakcie zabiegu,
  • pierwsze efekty widoczne już kilka dni po wykonaniu zabiegu. 

Jeśli jesteś zainteresowana zabiegiem z wykorzystaniem lasera Alma Harmony XL PRO, zajrzyj na stronę kliniki Atre Derm w Warszawie! Znajdziesz tam najpotrzebniejsze informacje! 

Karolina

Można wytańczyć albo wyśpiewać marzenia, a wyjogować?

Wywiad z Karoliną Erdmann - kiedyś pracoholiczką korporacji, dziś założycielką Yoga Beat Studio w Warszawie oraz Magdaleną Gnot, pomysłodawczynią aplikacji Fitnoteq i projektu  "Joga dla mężczyzn"

"W moim treningu jest miejsce zarówno na te dynamiczne, płynne, głośne elementy jogi, ale również momenty przeznaczone wyciszeniu, koncentracji na oddechu, jak i maksymalnej relaksacji. Yoga Beat to duży wysiłek dla ciała, ale też cudowna terapia dla głowy." - mówi kobieta, która z dnia na dzień rzuciła swoje dotychczasowe życie, wyjechała do Stanów praktykować yogę. Wróciła i wpadła na autorski pomysł programu yogi dla kobiet. Poznajcie Karolinę Erdmann!

Czy kluczem do sukcesu jest spontaniczność i szaleństwo? Rzucenie stabilnej pracy w korporacji i wyjechanie w siną dal, na odległy kontynent, żeby się trochę porozciągać? Bo tak przecież Pani zrobiła?;D

Karolina Erdmann: Tak, tak to właśnie wygląda. Myślę, jednak, że kluczem do sukcesu jest wsłuchiwanie się we własne potrzeby. Stabilna praca w korporacji bardzo mnie ograniczała i tym samym unieszczęśliwiała. Dlatego zaczęłam poszukiwać swojej drogi – padło na USA. Wiedziałam, że ta decyzja wiele zmieni w moim życiu. Byłam pewna, że będą to zmiany na lepsze. Tak się też stało, wyjazd wywrócił moje życie do góry nogami. Cieszę się, że podjęłam tak odważną decyzję, bo dzięki niej teraz spełniam się i jestem szczęśliwa.

Jak to się stało, że trafiła Pani do znanej joginki, modelki i twórczyni metody Strala Yoga, Tary Stiles? Proszę wybaczyć, ale nie była Pani trochę osobą znikąd, zwykłym śmiertelnikiem, nie było trudno się Pani dostać na jej kurs? A może po prostu słono kosztował?

Karolina Erdmann: Obserwowałam Tarę Stiles już przez długi czas. Jednym z moich marzeń było wyjechać do Stanów i wziąć udział w jej szkoleniu. Przed tym pomysłem hamowały mnie praca i inne zobowiązania na miejscu, w Polsce. Kolejne sytuacje zbliżały mnie jednak do myśli, że najwyższy czas zmienić coś w swoim życiu. Podświadomie czułam, że wyjazd i kurs u Tary to odpowiedni kierunek. Sprawdziłam dostępność miejsc i okazało się, że zostało kilka wolnych. Zapisałam się, zapłaciłam. Miałam ten plus, że moja znajoma mieszka w okolicy i mogłam na czas kursu zatrzymać się u niej. 

Dlaczego joga? Dlaczego nie fitness, taniec, bieganie?

Karolina Erdmann: Yoga Beat to nie taka sama joga, jaką zna wiele osób. Jestem bardzo dynamiczną osobą i taka jest moja metoda treningowa. Łączy w sobie wiele elementów, które wynikają z mojego doświadczenia i wsłuchiwania się w potrzeby ciała i umysłu. Joga daje naprawdę szerokie spektrum możliwości. To nie tylko medytacja i spokojne trwanie w pozycji, ale także silne bodźce dla naszego ciała, które wzmacniają, poprawiają sylwetkę, pozwalają pozbyć się niechcianej tkanki tłuszczowej. A to przecież te same efekty, których oczekujemy po fitnessie, tańcu czy bieganiu. 

Można chyba śmiało powiedzieć, że wprowadziła Pani strala jogę do Polski. Cóż kryje się za tą przedziwną nazwą?

Karolina Erdmann: Strala Yoga to joga z dużą ilością naturalnego ruchu i swobody. Zawiera się na nią wiele dynamicznych sekwencji, które płynnie przechodzą pomiędzy sobą. Strala była moją ogromną inspiracją, ale wciąż czymś niewystarczającym. Dlatego też dodałam kilka swoich zasad i elementów, tworząc własną interpretację jogi, czyli moją metodę − Yoga Beat. Zależało mi na tym, aby mój trening był pełny − dawał nam wszystko, czego potrzebuje nasze ciało i umysł. Dlatego yoga beat zawiera dynamiczne pozycje i wzmocnienia, które nie tylko modelują sylwetkę, mobilizują oraz uelastyczniają ciało, ale także wpływają relaksująco na nasz umysł. 

Joga kojarzy się raczej z wyciszeniem, spokojnym oddechem, relaksacyjną muzyką, a w Pani szkole chyba nie do końca tak właśnie wyglądają zajęcia. Podobno można się głośno śmiać, trening zawiera elementy fitnessu i muzyka też jakaś taka bardziej energiczna?

Karolina Erdmann: W moim treningu jest miejsce zarówno na te dynamiczne, płynne, głośne elementy, ale również momenty przeznaczone wyciszeniu, koncentracji na oddechu, jak i maksymalnej relaksacji. Yoga Beat to duży wysiłek dla ciała, ale też cudowna terapia dla głowy. Nie wyobrażam sobie treningu, który od A do Z wymaga od nas wykorzystania stu procent sił. Uważam, że musi znaleźć się w nim miejsce na uświadomienie sobie gdzie i po co jestem, a także podziękowanie sobie za to, co robię dla siebie.  Zależy mi na tym, aby ludzie, wychodząc z moich zajęć, byli fizycznie zmęczeni i wewnętrznie spokojni. Na treningu zużywamy energię zgromadzoną w naszym ciele, jednocześnie budując siłę, z którą wychodzimy pokonywać codzienne wyzwania.

Wspomniała Pani kiedyś, że inspiruje Panią to, co wokół; to, co Panią otacza i że część inspiracji czerpie Pani z podróży po świecie. Który kraj czy kultura były dla Pani najbardziej inspirujące? Gdzie poleciłaby Pani wybrać się komuś, kto właśnie złapał "zajawkę na jogę"? 

Karolina Erdmann: W głównej mierze tu nie chodzi o konkretny kraj czy kulturę, ale o podróżowanie samo w sobie. Ogromną wartość ma dla mnie to, że mogę wyjechać, odciąć się od codzienności, dać sobie chwilę głębszego oddechu oraz przestrzeni na poukładanie wielu spraw wewnątrz siebie. Takie warunki sprzyjają byciu ze sobą tu i teraz, a przecież o to właśnie walczy joga. Podczas podróży bardzo cenię sobie obcowanie z naturą − to mnie uspokaja, pozytywnie nastraja, inspiruje. Wiele szkoleń odbywałam w Stanach Zjednoczonych, jednak nie zainspirowały mnie one same w sobie. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie natomiast zmysłowość Meksyku. W grudniu z kolei wyruszam na Bali. Czuję, że to będzie totalna otchłań jogowych inspiracji!

Jaka jest Pani historia, pani Magdaleno? Skąd się wzięła joga w Pani życiu?

Magdalena Gnot, pomysłodawczyni projektu joga dla mężczyzn: Od wielu lat poszukuję swojej jogi. Próbowałam wszystkich statystycznych i dynamicznych praktyk jogicznych i zdecydowanie dynamiczna Vinyasa jest moją ulubioną praktyką. Ten rodzaj jogi nie tylko wzmacnia i uelastycznia ciało, ale relaksuje i odpręża. Tak zrodziła się moja miłość do jogi, którą cenię szczególnie ze względu na jej zbawienny wpływ na nasze ciało, ale także umysł. 

Skąd u kobiety pomysł na trening jogi dla mężczyzn? Chciała im dać Pani trochę popalić?;) 

Magdalena Gnot: Tworząc programy prozdrowotne dla dużych firm, dowiedziałam się, jak duży procent pracowników szczególnie płci męskiej ma problemy z górnym i dolnym odcinkiem kręgosłupa. Mężczyźni jako główną aktywność fizyczną wybierają: bieganie, trening siłowy oraz crossfit. Zapominają jednak o tym, jak istotne po treningu jest rozciąganie. Dlatego postawiłam na jogę, która niesie liczne korzyści m.in. pomaga wydłużyć mięśnie oraz wyeliminować napięcia, wzmacnia mięśnie posturalne stabilizujące kręgosłup. Myślę również, że mężczyźni mogą polubić yogę beat, ponieważ jest to jej dynamiczna odmiana zawierająca w sobie oprócz tradycyjnych asan również liczne uniesienia, wykopy czy podpory.

Joga dla mężczyzn nie brzmi chyba zbyt męsko? Czy panowie uwielbiający właśnie siłownię, spływający po plecach pot i napinanie mięśni odnajdą się w tego typu aktywności?

Magdalena Gnot: W naszej aplikacji treningowej Fitnoteq mamy kilka odmian yogi: klasyczną, dynamiczną oraz yogę beat. Yoga Beat to dynamiczna forma jogi, która polega przede wszystkim na połączeniu tradycyjnych, wzmacniających i poprawiających elastyczność asan z fitnessowymi ćwiczeniami o większej intensywności. Proszę mi wierzyć, że pot będzie spływał bardziej niż na siłowni. Yoga niesie liczne korzyści dla mężczyzn m.in. pomaga wydłużyć mięśnie oraz wyeliminować napięcia, poprawia wytrzymałość stawów poprzez wzmocnienie tkanki mięśniowej, a także wzmacnia mięśnie głębokie, utrzymujące kręgosłup. Monotonne ruchy wykonywane podczas ćwiczeń na siłowni mogą prowadzić do zmniejszenia zakresu ruchu w stawach. Choć powszechnie wiadomo, że po treningu należy wykonać rozciąganie, to jednak wielu mężczyzn nie podchodzi do tego elementu z należytą uwagą. Joga to sposób na uelastycznienie ciała i znaczne zwiększenie mobilności. Dlatego tak ważne jest włączenie tego rodzaju aktywności fizycznej do planu treningowego.

Czy zestaw ćwiczeń dla kobiet i mężczyzn zdecydowanie się różni? Dlaczego i na czym polegałaby różnica?

Magdalena Gnot: Trening Yoga Beat Men oraz Yoga Beat Women różni się tylko kilkoma elementami. Kobiece ciało jest genetycznie dużo bardziej elastyczne, dlatego mężczyźni muszą włożyć wiecej pracy, aby osiągnąć podobne rezultaty.  Yoga Beat Men zostały wybrane stosunkowo proste pozycje, które budują siłę, zwiększają elastyczność i są głeboko terapeutyczne. Trening dla mężczyzn wzmacnia mięśnie posturalne, czyli utrzymujące stabilność całego ciała oraz dodatkowo skupia się na rozluźnieniu problematycznych obszarów np. spiętej obręczy barkowej i sztywnych biodrach. Trening Yoga Beat Men można również wykonywać wspólnie ze swoją partnerką. Wykonywanie asan we dwoje to także szansa na osiąganie lepszych wyników i większej satysfakcji z wysiłku fizycznego. Jak pokazują wyniki badań opublikowane w Prevention Magazine, aż 94% par trzymało się planu treningowego, gdy wykonywało go razem. Ćwiczenia uwalniają także endorfiny i dopaminę, które odpowiadają za uczucie szczęścia i satysfakcji. Gdy dzielimy się tym szczęściem z drugą osobą, zaczynamy je kojarzyć ze spędzaniem wspólnych chwil.

Gdyby miała Pani przekonać do jogi przeciętnego Kowalskiego, który na oczy maty do ćwiczeń nie widział, a jego ulubioną rozrywką jest komputer albo telewizor, jakby go Pani próbowała zachęcić?

Magdalena Gnot:  Mężczyźni lubią wyzwania i yogę można potraktować jako nowe wyzwanie w planie treningowym. Chcemy dać panom okazję do sprawdzenia, jak wiele korzyści płynie z jej regularnego praktykowania. Joga ma zbawienny wpływ nie tylko na nasze ciało, ale także umysł. Pomaga zwiększyć koncentrację i zniwelować efekty codziennego stresu. Co więcej, z naszą aplikacją ćwiczenia można wykonywać w zaciszu domowym. 

shutterstock_1316255549

Nie tylko Harry wybrał miłość - o rodzinnych dramatach Windsorów, które zaprowadziły Elżbietę na tron

Historia Windsorów, brytyjskiej rodziny królewskiej, jest pełna wzlotów i upadków. Władcy mieli stanowić moralny wzór do naśladowania, chronić podstawowe wartości i stać na straży tradycji, co - jak pokazuje historia - nie zawsze było łatwe do wykonania. Szczególnie ciężko zostali naznaczeni potomkowie króla Jerzego V ( dziadka królowej Elżbiety II). Pięciu braci i ich siostra nigdy nie doświadczyli rodzicielskiej czułości: swoich rodziców widywali rzadko i jedynie po to, by otrzymać naganę za niewłaściwe zachowanie. Król i królowa nie mogli publicznie okazywać żadnych emocji i uczuć, musieli zachowywać się dostojnie, tego wymagali także od swoich dzieci. Jerzy V prywatnie był człowiekiem nerwowym, wybuchowym, spiętym i apodyktycznym, jego żona Maria była małomówna i zamknięta w sobie. Żadne z nich nie dążyło do bliższych relacji z własnymi dziećmi. Król nie był zadowolony ze swoich potomków: synowie nie spełniali jego oczekiwań, odczuwał rozczarowanie, wstyd i frustrację z ich powodu. Dwaj starsi synowie, jako najbliżsi kandydaci do tronu, wychowywani byli bardzo surowo, młodsze rodzeństwo posiadało odrobinę więcej swobody. Los najbardziej doświadczył trzech braci: najstarszego Davida, drugiego z kolei Alberta i najmłodszego Jana. Ich życie pełne było tragicznych wydarzeń, które kiedyś ukrywane, dziś wychodzą na światło dzienne.

Edward Windsor (1894-1972), wuj Królowej Elżbiety II, oficjalnie książę Yorku i późniejszy król Edward VIII, był najstarszym synem Jerzego V i Marii Teck. Król Jerzy nie lubił Davida (tego imienia używano prywatnie), uważał go za chłopca nieposłusznego i krnąbrnego, wymagającego silnej dyscypliny, wątpił w jego zdolności przywódcze i z niepokojem myślał o nim jako o następcy tronu. Książę w wieku 12 lat został wysłany do szkoły marynarki, a dwa lata później rozpoczął naukę w bazie morskiej w Dortmuth. Brał udział w działaniach wojennych, jego kompani zapamiętali go jako żołnierza o szalonej odwadze, który nie boi się śmierci. W wieku 17 lat zachorował na świnkę, którą przeszedł bardzo ciężko. Współcześni historycy podejrzewają, iż świnka wywołała u królewskiego syna zapalenie jąder i bezpłodność, które zaważyły na jego późniejszych wyborach życiowych. Książę do końca życia cieszył się młodzieńczym wyglądem, a jednocześnie określano go jako człowieka niedojrzałego i dziecinnego (co może być objawem zaburzeń hormonalnych), nigdy nie doczekał się potomstwa mimo licznych romansów i wieloletniego małżeństwa z amerykańską rozwódką Wallis Simpson. W obawie przed nadwagą jadł bardzo niewiele (w literaturze pojawiają się sugestie, iż książę cierpiał na anoreksję). Według opinii niektórych historyków Edward VIII abdykował nie tylko z powodu chęci poślubienia ukochanej, lecz także dlatego, iż będąc świadomym swojej bezpłodności nie chciał zostać królem, który nie jest w stanie zapewnić następcy tronu. Książę po swojej abdykacji został zmuszony do opuszczenia kraju, do końca życia utrzymywał się z renty wypłacanej przez królewską rodzinę i sprzedaży dóbr odziedziczonych po zmarłym ojcu. Sympatyzował z Adolfem Hitlerem i nazistami, prawdopodobnie ujawniał sekrety rządu brytyjskiego, dlatego został uznany za zdrajcę kraju. Jego brat, król Jerzy VI i bratanica, królowa Elżbieta II, nie chcieli kontaktować się z nim i nie wyrażali zgody na jego powrót. Zmarł w roku 1972 na raka krtani, który spowodowany był wieloletnim paleniem tytoniu i piciem alkoholu.

Albert Windsor (1895-1952), ojciec Królowej Elżbiety II, oficjalnie książę Yorku i późniejszy król Jerzy VI, urodził się jako drugi syn króla Jerzego V. Bertie, jak nazywano go pieszczotliwie, okazał się dzieckiem chorowitym o słabej kondycji fizycznej i psychicznej. Był nieśmiały i lękliwy, często wybuchał płaczem. Przez całe życie męczyły go silne bóle żołądka, prawdopodobnie na tle nerwowym. Miał koślawe kolana, które leczono za pomocą niewygodnych i sprawiających ból szyn. Podczas nauki pisania okazało się, że jest leworęczny, co w tamtych czasach traktowane było jako choroba: biciem zmuszano Alberta do pisania prawą ręką. Okrutna dyscyplina oparta na karach fizycznych stosowana przez jego pierwszą niańkę oraz paniczny strach przed apodyktycznym ojcem wywołały u chłopca kolejny problem - jąkanie się. Albert miał duże trudności z pisaniem i wysławianiem się, osiągał kiepskie wyniki w nauce. Mimo to posłuszny, uległy i bojaźliwy Bertie był lepiej tolerowany przez ojca niż jego niezależny i zafascynowany nowoczesnością starszy brat. Młody Albert wsławił się jako dobry żołnierz, był odważny i opanowany, jednak jego problemy ze zdrowiem nie pozwoliły mu kontynuować kariery żołnierskiej. Był również człowiekiem konsekwentnym: Elżbietę Bowes-Lyon, w której się zakochał, trzykrotnie prosił o rękę i dopiero za trzecim razem został przyjęty. Elżbieta darzyła sympatią jego przebojowego brata Edwarda, jednak ten nie był zainteresowany ożenkiem. Albert i Elżbieta stworzyli ciche, ale spokojne i zgodne małżeństwo. Ambitna Elżbieta była głową domu, co nieśmiałemu Albertowi odpowiadało. Mimo traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa książę stał się czułym i troskliwym ojcem dla swoich córek. Królem Jerzym VI został po abdykacji swojego brata; pełnienie roli władcy przerażało go, ale czuł się zobowiązany wobec swojego kraju. Żona pomagała mu w publicznych wystąpieniach, zatrudniła dla niego logopedę, który pomagał królowi radzić sobie z jąkaniem pojawiającym się podczas silnego stresu (epizod ten stał się głównym wątkiem filmu "Jak zostać królem"). Palił bardzo dużo - papierosy miały go rozluźniać. Jerzy VI był władcą rozważnym, zasłynął aktem odwagi, gdy wraz z rodziną pozostał w zamku mimo wielokrotnego bombardowania przez nazistów. Zmarł na raka płuc i gardła, które były spowodowane nadużywaniem tytoniu.

Jan Windsor (1905-1919), oficjalnie książę Zjednoczonego Królestwa, urodził się jako najmłodsze, szóste dziecko królewskiej pary. Od chwili jego narodzin pieczę sprawowała nad nim czuła i łagodna niania Charlotte Bill, do której był bardzo przywiązany. Johnny, jak go nazywano, był chłopcem wesołym i pogodnym, uwielbiał zabawy ze starszym rodzeństwem i łatwo nawiązywał kontakty. Jego początkowa edukacja była dość swobodna: jako piąty syn był daleko w kolejce do tronu, dlatego nie przywiązywano większej wagi do jego zachowania. Niestety w wieku czterech lat pojawiły się u niego pierwsze napady padaczkowe, które z czasem nasiliły się, niszcząc jego zdrowie fizyczne i psychiczne. Dla rodziny królewskiej chore dziecko było powodem wstydu: w ówczesnych czasach medycyna stała na niskim poziomie i niemożliwe było jakiekolwiek leczenie, a za wszelkie choroby wrodzone potomka obwiniani byli rodzice. Książę Jan został wykluczony z życia rodzinnego: przestał brać udział w uroczystościach, nie pojawił się na koronacji swojego ojca, nie pozował już do fotografii rodzinnych, nie widywał swojego rodzeństwa. Nękany częstymi napadami Jan nie rozwijał się prawidłowo, nauka pisania i czytania przychodziła mu z dużym trudem, dlatego nie został wysłany do szkoły. Z czasem pojawiły się u niego objawy autyzmu: nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, niewiele mówił, lubił zabawy polegające na powtarzaniu tych samych czynności (np. wrzucanie monet do skarbonki). W roku 1916 jedenastoletni Jan został umieszczony wraz ze swoją ukochaną nianią Lalą na farmie w miejscowości Wolfarton, gdzie spędzał samotnie kolejne dni swojego życia. Oczywiście okoliczni mieszkańcy nie mieli świadomości tego, że chłopiec jest królewskim synem. Na farmę zapraszano niekiedy dziewczynkę cierpiącą na astmę, która pełniła rolę towarzysza zabaw chorego chłopca. Król i królowa odwiedzali syna zwykle raz w roku, jednak surowy ojciec i powściągliwa matka byli dla niego obcymi ludźmi. Jan zmarł w wyniku ciężkiego napadu padaczki w roku 1919, został pochowany podczas prywatnej ceremonii na lokalnym cmentarzu. Jego śmierć nie została odnotowana w królewskich dokumentach. Przez wiele lat historycy nie wiedzieli o istnieniu księcia Jana, dopiero współczesne badania rodziny królewskiej przywróciły pamięć o najmłodszym dziecku Jerzego V. Jego losy ukazuje film dokumentalny "Jan: tragiczny sekret Windsorów" oraz miniserial brytyjski "The Lost Prince".

Troje pozostałych dzieci króla Jerzego V cieszyło się bardziej spokojnym życiem, choć i tutaj nie brakowało osobistych tragedii. Księżniczka Maria, jedyna córka Jerzego V, otrzymała edukację domową (w jej czasach nie istniały szkoły dla dziewcząt), wyszła za mąż w wieku 25 lat, doczekała się dwóch synów. Zajmowała się działalnością charytatywną, podczas wojny pracowała jako pielęgniarka. Zmarła w podeszłym wieku na zawał serca. Książę Henryk po zakończonej edukacji ożenił się i został ojcem dwóch synów. Pełnił funkcję gubernatora Australii, jednak nie udało mu się nawiązać dobrych relacji z mieszkańcami wyspy i został z tego stanowiska ostatecznie odwołany. Ciężko przeżył tragiczną śmierć swojego trzydziestoletniego syna w katastrofie lotniczej. Zmarł jako starszy człowiek. Książę Jerzy, podobnie jak jego bracia, służył w marynarce wojskowej. Ożenił się z księżniczką grecką, z którą doczekał się dwóch synów i córki. Zginął w wypadku lotniczym w wieku 40 lat, dwa miesiące po narodzinach swojego najmłodszego dziecka.

Monarchia brytyjska bardzo zmieniła się od czasów Jerzego V. Członkowie rodziny królewskiej mogą dziś kierować się głosem serca w wyborze małżonka, osobiście sprawują opiekę nad potomkami, a królewskie dzieci uczęszczają do szkoły, gdzie traktowane są na równi ze swoimi rówieśnikami. Królewska etykieta obowiązuje członków rodziny jedynie podczas oficjalnych uroczystości, natomiast w swoim prywatnym czasie mogą zachowywać się swobodnie. Czasy upiornych nianiek, wzbudzających grozę ojców i surowej dyscypliny monarchia brytyjska ma już, na szczęście, za sobą.

Literatura:

Marcus Kiggell, Denys Blakeway: The Queen's Story, Headline Book Publishing 2002

Iwona Kienzler: Windsorowie. Celebryci, nudziarze, skandaliści, Wydawnictwo Lira 2019

Matthew Glencross, Judith Rowbotham, Michael D. Kandiah: Windsor Dynasty. 1910 to the Present, Palgrave Macmillan 2016

Projekt bez tytułu (24)

Harry & Meghan - poważna decyzja i niepoważny komunikat - komentarz Ireny Kamińskiej - Radomskiej

Nie można tak sobie wyjść z rodziny. Więzy krwi pozostają. I nie tylko. Trudno się jednak dziwić książętom Sussex, których poufale określa się jako Harry i Meghan, że zdecydowali się uniezależnić. Książę Henryk założył rodzinę, czuje się odpowiedzialny za żonę i syna. W dotychczasowych warunkach, będąc następcą tronu w świecie wszechobecnych mediów, nie był w stanie zapewnić żonie i dziecku podstawowej wartości, jaką jest bezpieczeństwo.

Księżna Meghan, jeszcze przed ślubem, była uprzedzana przed trudnościami, jakie spotykają członków rodziny królewskiej. Mimo że w dużym stopniu była na to przygotowana psychicznie, to rzeczywistość przekroczyła wszelkie oczekiwania. Informatorzy z brukowców (nie użyję określenia dziennikarze) ośmielili się nawet złamać prawo do tajemnicy korespondencji. Książę, mając w pamięci straszne doświadczenia z dzieciństwa, bał się o los swojej żony. Porównanie nowej sytuacji do losu matki miało poważne podstawy. W swojej mocnej wypowiedzi książę ośmielił się wyrazić opinię, że jego żona traktowana jest nie jak człowiek, a towar.

Para książęca pozbawiona została jakiejkolwiek prywatności. Można sobie tylko wyobrazić skalę problemów, skoro księżna przed ślubem była znaną aktorką i na co dzień miała do czynienia z mediami, a nowym wyzwaniom nie była w stanie sprostać.  

Ostatnich 6 tygodni książęta spędzili w Kanadzie. Wypoczęli psychicznie i zaraz po powrocie obwieścili światu, że zamierzają wykuć nową ścieżkę w swym życiu, bardziej niezależną. Być może nie powinni tego robić za pośrednictwem mediów społecznościowych. Z punku widzenia etykiety dworskiej – na pewno nie powinni. Ale z drugiej strony, skoro postanowili rozpocząć nowy rozdział w życiu, ta forma jest jak najbardziej odpowiednia.

Na razie to tylko obwieszczenie. Teraz zaczną się dyskusje, negocjacje z królową, księciem Karolem i Księciem Wilhelmem dotyczące szczegółów odejścia. Nie wątpię, że będą satysfakcjonujące dla obu stron, bo to przecież rodzina.

eye-3339668_1920

Dobrze jest tam, gdzie nas nie ma


Słuchając ludzi i obserwując ich zachowania, poczyniłam pewne spostrzeżenie.


Wydaje nam się, że jak zdobędziemy to, czego chcemy, ale jest po za naszym zasięgiem, to wszystko zmieni się na lepsze. Przekonanie, że lepiej jest tam, gdzie nas nie ma, świetnie komponuje się z powodem do zdrady.

Szukanie nowości, innych atrakcji niż te dla nas dostępne, bywa tak pociągające, że nie liczymy się z konsekwencjami. Albo wcale nie mamy ochoty się z nimi liczyć. Jeśli zdarzyło ci się kiedyś być na kacu, to przypomnij sobie, jak się czułaś. Jeśli nie pijesz alkoholu, to przypomnij sobie stan, gdy miałaś określone oczekiwania, a rzeczywistość rozczarowała. Albo zrobiłaś coś dla kogoś, a wyszło jak zwykle – miałaś potem „moralniaka”.

Dokonując jakiejkolwiek zmiany, również w związku, musisz wziąć pod uwagę, że zmieni się nie tylko jeden, niepasujący nam element, ale cały układ, w jakim jesteście. Jest teoria o nazwie „efekt motyla”, mówiąca, że niewinny trzepot skrzydeł motyla może wywołać tsunami w innej części świata. Szukając atrakcji gdzie indziej, wysyłasz sygnał, że obecny stan ci nie odpowiada. Mimo że może ci się wydawać, że niewinne uśmiechy i kokietowanie kolegów nic nie znaczą. Jesteś w błędzie. To znaczy, że jesteś do wzięcia.

A co się stanie, jeśli twój partner zrobi to samo?

zdjęcie główne

Irena Kamińska - Radomska wzruszająco o Świętach, wierze i wdzięczności.

O Świętach po Świętach

Czytałam piękny artykuł o doświadczeniu młodego księdza, który w wigilię Bożego Narodzenia, już pod wieczór, szedł przez wyludnione ulice do Kościoła. Tam nie było żywej duszy. Ksiądz wsłuchiwał się w ciszę i szukał bliskości Boga. Tak, te Święta to Święta narodzin Chrystusa, nie kogoś innego. W pierwszej chwili wzruszyłam się, wyobrażając sobie wrażenia autora artykułu. Potem pomyślałam o mojej Wigilii, naszej Wigilii. Pełnej ludzi, krzątaniny i gwaru. Czy w wysiłkach mojej córki i jej rodziny, żeby kolejna wieczerza szykowana w jej  domu była udana, nie było miłości i bliskości Narodzonego? Czy to zabieganie było pozbawione wartości nadrzędnych?

Mimo, że nie wszyscy goście byli wierzący, stanowczo zaprzeczę. Każdy z nas starał się zrobić wszystko, żeby pozostałym biesiadnikom było miło. Żeby każdy poczuł się dowartościowany. Żeby nie było gości lepszych i gorszych.

Każdy z gości przyniósł coś z własnych wiktuałów na stół. Nawet ja coś przyrządziłam, mimo że w kuchni mam dwie lewe ręce. Nikt nie powiedział, że moje makówki były niesłodkie. Doceniam to. Doceniam też, że gospodarze nie dali znać po sobie, że to kłopotliwe sprzątać po piesku, który ze szczęścia, że może być razem z zaproszonymi, podlewał każdy kąt. Normalnie tego nie robi. Mimo że to Wigilia, mimo odświętnych strojów, trzeba było wziąć się za mopa do podłóg.

Lubię pomagać przy stole, ale zięć, wiedząc, że ostatnimi czasy przepracowywałam się, nie pozwolił mi wstać od stołu. To też doceniam. Doceniam każdy serdeczny uśmiech, dowcipy, opowiastki i to, że komuś było smutno, bo zabrakło wśród nas kogoś bliskiego.

W tym wszystkim, co można było zwyczajnie docenić, tak jak w ciszy Kościoła, można było znaleźć bliskość Boga, czy ktoś wierzy, czy nie.  

IKR

Cherry Bee, zdj©cie Klaudia Baąazy (1)

Prezenty w stylu retro - oryginalnie i z klasą.

Grudzień to czas, kiedy intensywniej zaczynamy myśleć o świątecznych podarunkach.

Jeśli zastanawiasz się, co poza starymi samochodami lub meblami, ucieszyłoby retro-maniaczkę, (ale i nie tylko!), to ten przegląd prezentów jest dla Ciebie!

Czy stacjonarnie można dostać prezent, który ucieszy wielbicielkę przeszłych dekad?

Oczywiście! Nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie sklepów ze starociami lub giełd, chociaż są one niewątpliwie kopalnią pomysłów, ale także sklepy, które znajdziemy w każdym większym mieście.

Zacznijmy od perfum.

Na rynku nieustannie dostępne są zapachy, które skomponowane były na początku XX wieku.

Wszyscy znamy Chanel nr5, ale poniżej przedstawię Ci kilka innych , które przetrwały próbę czasu.

1. „L’heure Bleue“ Guerlain z 1912r.

2. „Emeraude“ Coty z 1921r.

3. „Shalimar“ Guerlain z 1925r.

4. „L’air du Temps“ Nina Ricci z 1948

5. „Youth Dew“ Estee Lauder z 1953

Książki to kolejny z prezentów, który często znajdujemy pod choinką i który z łatwością znajdziemy stacjonarnie. Na polskim rynku pojawia się coraz więcej publiacji, które na pewno zaciekawią każdą retro-maniaczkę! Mamy pozycje, które dotyczą histori, historii ubioru, obyczajowości, mody...

Wybrałam dla Was tylko kilka pozycji, które ostatnio pojawiły się w księgarniach.

1. „Modowe rewolucje. Niezwykła historia naszych szaf“ oraz „Polskie piękno. Sto lat stylu“ Karolina Żebrowska

2. „Dziewczyny. Moda ulicy lat 70. i 80. XX wieku“ Agnieszka Janas

3. „Moda kobieca w okupowanej Polsce“ Joanna Mruk

4. „Krótka historia jednego zdjęcia. Kobiety“ Paulina Tyczkowska, Jakub Kuza

Kupowanie odzieży na prezent może być ryzykowne. Dodatki lub dekoracje do domu z drugiej strony są wspaniałym pomysłem!

Coraz więcej polskich firm oferuje dobrej jakości produkty inspirowane przeszłością.

Dlaczego zatem nie wesprzeć naszych rodzimych firm i nie podarować komuś bliskiemu pięknej apaszki lub  biżuterii? Stacjonarnie produkty te znaleźć możemy na wszelakich targach i kiermaszach, pełna oferta natomiast znajduje się online.

1. Jedwabna apaszka od Natabo

2. Biżuteria od I love retro


3. Świece ręcznie robione od KARiTe

4.Mydełka od Emilia Kryger

5. Ręcznie haftowane obrazy od Troszkę Roztrzepana

Kolejnym nietypowym pomysłem na świąteczny podarunek, są cieszące się coraz większą popularnością vouchery.

Firmy, które mają w swojej ofercie retro produkty lub usługi, także zachęcają nas do kupna bonów prezentowych.

Poniżej znajdziecie kilka przykładów.

Bon na wybrany warsztat praktyczny, który odbędzie się podczas lutowego wydarzenia Holy Bee Retro Uniwersytetu w Warszawie. Warsztaty te wyprzedają się bardzo szybko, więc taki bon na pewno sprawi ogromną radość.

Wiesz, że bliska Ci osoba marzy o sesji w stylu retro? Masz szansę spełnić to marzenie z fotografką Pauliną Siwiec!

Ofertuje ona różne pakiety cenowe oraz opcje sesji, które pozostaną na długo w pamięci i albumach.

A jeśli sesja zdjęciowa, to dlaczego nie metamorfoza albo lekcja praktyczna makijażu i fryzur retro?

Beauty by Rockagirl ma w swojej ofercie ogromny wybór fryzur, których można nauczyć się podczas warsztatów indywidualnych lub które może wykonać.

edf

Jestem pewna, że bez względu na to który z wyżej wymienionych produktów zostanie przez Was wybrany na prezent, sprawi on obdarowanej osobie ogromną radość.

Wesołych Świąt!

shutterstock_162783695

8 konkretnych porad psychologa na to jak zmniejszyć przedświąteczny stres.

Święta - dla większości z nas to ciepły i pełen radości czas, ale nadmiar obowiązków i spraw do załatwienia powoduje, że często jest też bardzo stresujący.

Oto osiem wskazówek, które pomogą zmniejszyć stres podczas przygotowań do świąt i w trakcie ich trwania.

1. Podziel się obowiązkami i planowaniem

Prezenty do kupienia, dekoracje, jedzenie i rozrywka. To tylko niektóre zadania z przedświątecznej listy. Ważne jest, żebyś nie brała sobie na głowę tego wszystkiego sama! Już zanim zaczniesz będziesz przytłoczona i wyczerpana. Zacznij więc od przygotowania listy przedświątecznych zadań i ZWRÓĆ SIĘ O POMOC. Deleguj nawet najdrobniejsze sprawy tam gdzie możesz. Pamiętaj, że nastolatkowie są wystarczająco duzi, aby pomagać, a partnerzy POWINNI dzielić obciążenia. Zachęcaj swoja rodzinę, aby przygotowania świąteczne były pracą zespołową - z korzyścią dla wszystkich.

2. Zarządzaj budżetem.

Finanse to główne źródło stresu dla wielu rodzin. Prezenty i uroczystości zwiększają wydatki. Czasami zupełnie niepotrzebnie. Być może warto przemyśleć sposób wręczania prezentów aby zmniejszyć obciążenia finansowe? Dobrym rozwiązaniem wydaje się być losowanie, kto komu kupuje i ustalenie wcześniej maksymalnej kwoty za prezent. Nie tylko osiągniemy limit wydatków, ale popracujemy również nad kreatywnością. Możesz też ograniczyć prezenty tylko dla dzieci. Niezależnie jaką opcję wybierzesz przygotuj listę wcześniej i kup prezenty z wyprzedzeniem, aby uniknąć stresu tłumów i paniki.

3. Zapomnij o "ideale"

Możemy mieć wysokie oczekiwania dotyczące Świąt Bożego Narodzenia i tego, jak to się potoczy. Skrupulatne dekoracje, ręcznie robione prezenty, harmonijna kolacja jak z reklam rzadko jest możliwa ( jeśli w ogóle!) w tak pracowitym czasie jak święta.

Uprość swoje oczekiwania - wobec siebie i innych. Z czego możesz zrezygnować by świat się nie zawalił? Czy musisz uczestniczyć w każdym wydarzeniu? Kiedy stawiamy sobie wysokie oczekiwania dotyczące "robienia wszystkiego i bycia wszystkim" ryzykujemy stres, niepokój i rozczarowanie. Pomyśl o tym, że Święta maja być przyjemnością również dla Ciebie. Pomyśl o swoim dobru i prawdziwym sensie świąt. Z pewnością ich celem nie jesteś Ty przemęczona i rozgoryczona. Takie podejście udzieli się tez pozostałym domownikom. Ty zmęczona = najbardziej oberwie się najbliższym.

4. Zrób to po swojemu

Bożonarodzeniowe tradycje są korzystne dla naszego szczęścia, poczucia więzi i dobrego samopoczucia. Jednak nie w każdej rodzinie. Nieporozumienia i spory rodzinne są wzmacniane przez wysiłek, alkohol, i oczekiwanie, że powinnismy spędzić święta razem, nawet jeśli będziemy się unikać przez resztę roku.

Jeśli wiesz, że Twoje rodzinne napięcia są wysokie, zastanów się nad tym czy warto mimo wszystko brnąć w rytuały, które tylko pogorszą sprawę. Może warto zrobić coś inaczej? A może to rok, w którym zarezerwujesz wycieczkę i spędzisz Święta Bożego Narodzenia gdzieś indziej?

5. Wyraź wdzięczność

Wyjdź na chwilę z aury świąt. Zatrzymaj się i przekieruj swoje myśli na to co przyjemne każdego dnia w ciągu roku. Zastanów się co jest najfajniejsze w Twoim świecie. Wyrażanie wdzięczności za najmniejsze rzeczy - kawę z przyjaciółką, samotna kąpiel z lampka wina, śmiech dzieci, ciepło w domu kiedy za oknem mróz - podnosi nas z codziennych zmartwień i zmniejsza stres. Delektuj się małymi pozytywami w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia i nie pozwól by NIEPOTRZEBNY stres wygrał!

6. Uznaj emocje

Zima to bardzo emocjonująca pora roku. Jesteśmy zestresowani, nękani, radośni, samotni, nostalgiczni, mamy nadzieję i jesteśmy smutni. Jazda falami emocji jest męcząca, ale ISTNIEJE prosta strategia zarządzania swoimi emocjami tak aby Cie nie przytłoczyły.

Jeśli stajesz się rozdrażniona w ostatnich tygodniach przed Bożym Narodzeniem, poświęć chwilę aby poczuć swoje uczucia. Brzmi jak masło maślane, ale to prawda! Zauważ je! Jesteś zła? Przytłoczona? Zmartwiona? Smutna? Zrozumienie emocji i ich przyczyny działa oczyszczająco i pozwala nabrać dystansu do tego co się wkoło nas dzieje. Jednym słowem byle do marca!

7. Znajdź czas dla siebie

Pozostałe do Świąt dni to czas, który powinnaś przeznaczyć na SAMOOPIEKĘ Wiemy, jesteś zajęta i czujesz wyrzuty sumienia kiedy odkładasz sprawy na bok i koncentrujesz się na sobie, ale nie możesz troszczyć się tylko o innych jeśli sama toniesz. Zaplanuj kilka godzin w tygodniu tylko dla siebie. Idź na kawę z kimś z kim lubisz, obejrzyj film, który niekoniecznie musi podobać się innym - ważne, że Tobie się podoba! Potraktuj siebie jak zestresowanego przyjaciela - uprzejmie. Staniesz się odświeżona, gotowa do pracy i bardziej znośna dla otoczenia.

8. Po prostu bądź.

Kiedy juz nadejdzie dzień świąt ciesz się nim. Świadomie. Przy tylu wydarzeniach łatwo jest przyłapać się na konieczności kontrolowania wszystkiego tak by sprawnie działało. Zwolnij, zatrzymaj się, oddychaj i zauważ co się wkoło dzieje. Ciesz się usmiechami dzieci, świąteczną atmosferą i wspaniałym jedzeniem. I na koniec pogratuluj sobie dotarcia do tego punktu. Zasługujesz na to!

Źródło: potential.com

feminizm

Mały słownik feminizmu

A jak aborcja

Feministki pierwszej fali feminizmu chciały reformy, a nie rewolucji. W większości nie popierały aborcji, którą, jak choćby Alice Paul, uważały za dzieciobójstwo. Ich zdaniem usuwanie ciąży było szkodliwe jako metoda szantażowania i podporządkowywania sobie kobiet przez nieodpowiedzialnych czy despotycznych mężczyzn. Wiele zmieniła druga fala feminizmu słusznie kojarzona z rewolucją seksualną lat 60. XX wieku. To wtedy kobiece postulaty zaczęły skupiać się na seksualności i możliwości decydowania o niej w każdym aspekcie. Do pakietu praw polityczno-społecznych dołączono prawa w zakresie zdrowia reprodukcyjnego i wolności indywidualnych: prawo do edukacji seksualnej, prawo do aborcji, walka z przemocą w rodzinie i molestowaniem seksualnym.

B jak Simone de Beauvoir

Francuska pisarka, filozofka i feministka. Skandalistka, szokująca opinię publiczną śmiałymi i niezależnymi poglądami oraz stylem życia. Współpracowniczka i partnerka życiowa filozofa Jeana Paula Satre'a. Prekursorka myślenia o płci w kontekście kulturowym. W swojej książce "Druga płeć" rozróżniła płeć biologiczną - sex i płeć kulturową/społeczną -gender. Najsłynniejszym cytatem z jej książki, mającym fundamentalne znaczenie dla późniejszego rozwoju feminizmu, jest: "Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi". Największy skandal wywołały jej poglądy na temat macierzyństwa (sama nigdy nie chciała mieć dzieci), aborcji (której kilkakrotnie się poddała) oraz małżeństwa (porównała je do prostytuowania się). Zarówno jej książka, jak i inne, ogólne poglądy de Beauvoir w znacznym stopniu przyczyniły się do legalizacji aborcji we Francji.

D jak Druga Fala feminizmu

Rozpoczęła się w latach 60-tych XX wieku, kiedy to wyraźnie dało już się zauważyć, że wywalczone przez Pierwszą Falę postulaty nie są realizowane w praktyce. Oprócz poprzednich kwestii kobiety zaczęły też głośno mówić o prawie do antykoncepcji i aborcji. Pierwszym impulsem do ponownego wyjścia na ulice było rozczarowanie Amerykanek ówczesnym stanem rzeczy, niby było równouprawnienie, ale chyba jeszcze bardziej poniżające niż gdyby go nie było. Uczelnie przyjmowały ograniczoną liczbę kobiet. Pomimo że 75% Amerykanek deklarowało chęć pracy poza domem, zaledwie 30% pracowało zawodowo. Te które zdecydowały się na pracę, mogły liczyć jedynie na niskie stopniem i źle płatne stanowiska. Ponadto wciąż istniał podział na zajęcia męskie i kobiece, które oczywiście były mniej płatne. W 1960 roku w USA kobiety zarabiały o 39% mniej niż mężczyźni. Istniały także liczne ograniczenia prawne dla kobiet, np. nie mogły samodzielnie zaciągnąć kredytu. Termin second wave feminism został po raz pierwszy użyty przez Marshę Lear w 1968 roku i ściśle związany był z działalnością National Organization for Women oraz wydaniem książki Betty Friedan "Mistyka kobiecości". W ślad za Amerykankami poszły Europejki.

National League of Women Voters , 17 sierpnia 1924 r.

E jak edukacja

Celem pierwszych feministek była doraźna pomoc kobietom, ale także wsparcie na drodze do społecznego usamodzielniania się. Za najważniejszy wspornik kobiecej samodzielności uznawano w XVIII w. prawo do wykształcenia. Edukacja miała być zarówno środkiem do indywidualnego szczęścia kobiet, jak i do wzmocnienia rodziny. Jedna z pierwszych znanych feministek, Mary Wollstonecraft, dowodziła, że kobieta wykształcona będzie lepszą żoną i matką.

F jak feminizm

Pojęcie ukute na podstawie łacińskiego słowa femina, czyli kobieta. Odnosi się do niezwykle szerokiego ruchu o charakterze politycznym, społecznym, kulturowym i intelektualnym, którego podstawą jest przekonanie, że kobiety były i są przedmiotem dyskryminacji. Choć idee wolnościowe i równościowe formułowane i głoszone były już znacznie wcześniej, nazwa feminizm przyjęła się dopiero w USA w latach 60. XX w. Co niezwykle istotne ze względu na historię oraz złożony teoretycznie charakter feminizm można podzielić na praktyczno-emancypacyjny i teoretyczno-kulturowy oraz wiele przeróżnych odmian, które mogą się od siebie zasadniczo różnić.

M jak John Stuart Mill

Ten XIX-wieczny angielski filozof napisał książkę "Poddaństwo kobiet", która wywarła znaczący wpływ na egzystencję kobiet w całej Europie. Mill walczył o prawa kobiet nie tylko piórem. Jako członek Izby Gmin aktywnie wspierał sprawę przyznania kobietom praw wyborczych. W 1867 roku zgłosił w tej kwestii poprawkę do Drugiej Reformy Wyborczej Disraelego. Niestety została ona odrzucona znaczną większością głosów. "Poddaństwo kobiet" uzaje się za książkę, która nadała XIX-wiecznemu feminizmowi ramy ideowe. Mill postulował w niej przyznanie kobietom biernego i czynnego prawa wyborczego, dostępu do większości zawodów i urzędów na równi z mężczyznami na zasadach wolnej konkurencji. Jako jeden z nielicznych mężczyzn tamtych czasów Mill dostrzegł trudną sytuację kobiety jako żony w wiktoriańskiej Anglii. Rewolucyjnie uważał, że potrzebny jest łatwiejszy dostęp do separacji i rozwodów oraz poprawa pozycji finansowej kobiety w małżeństwie. W jawny sposób pisał też o przemocy w małżeństwie, w tym także przemocy seksualnej. Mimo postępowych jak na owe czasy poglądów na role kobiety w społeczeństwie angielski filozof również nie był wolny od wielu stereotypów, które w swojej książce powielił.

N jak niezależność finansowa

Jedno z najważniejszych haseł, które od początku przejawiało się w postulatach protestujących przeciwko niesprawiedliwości i dyskryminacji kobiet. U swoich podstaw łączone jest z pojęciem równości i wolności pojmowanej nie jako suma praw czy możliwości, lecz jako pierwotne i swobodne zdefiniowanie własnego samodzielnego bytu na świecie, w oparciu o siebie.

O jak Olympia de Gouges

XVIII-wieczna francuska dramatopisarka upominająca się o prawa kobiet i niewolników. W 1791 roku napisała na wzór dokumentu programowego rewolucji francuskiej swoją własną "Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki", w której domagała się przyznania kobietom prawa do edukacji i rozporządzania swoją własnością, honorów i funkcji równych tym, które posiadali mężczyźni, uczestnictwa kobiet w siłach zbrojnych oraz równości płci w rodzinie. Najsłynniejsze zdanie z jej manifestu, wielokrotnie potem powtarzane po jej śmierci, brzmi: "Skoro kobieta może zgodnie z prawem zawisnąć na szubienicy, winna również mieć prawo stanąć na mównicy". 3 listopada 1793 roku została zgilotynowana.

P jak Pierwsza Fala feminizmu

Inaczej old wave (stara fala). Pojęcie obejmuje zjawiska i wydarzenia związane z walką europejskich i amerykańskich kobiet od końca XVIII do przełomu XIX i XX wieku. Działaczkami pierwszej fali były przede wszystkim białe kobiety z klasy średniej, dlatego też cele ruchu związane były z ich perspektywą i interesami. Głównym postulatem było zniesienie wszelkich form dyskryminacji ze względu na płeć. Najważniejszym celem, jaki sobie wtedy stawiały, były zmiany w systemach prawnych, przede wszystkim przyznanie im praw wyborczych oraz prawo do edukacji dziewczynek i prawo do pracy (traktowane jako prawo do samodzielności, również finansowej). Pierwsza fala aktywna była przede wszystkim w krajach anglosaskich, a więc w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Za pierwszy tekst teoretyczny feminizmu uznaje się "Wołanie o prawa kobiety" Mary Wollstonecraft z 1792 roku.

S jak sufrażystki

Pierwszy chronologicznie nurt w feminizmie nazywany jest sufrażyzmem - od łacińskiego słowa suffragium, czyli głos wyborczy. Ten ruch kobiecy ma swoje początki w II połowie XIX wieku, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Sufrażystki uważały, że kobieta nadal powinna rodzic dzieci, dbać o rodzinę i zajmować się domem, ale równocześnie musi mieć prawo do decydowania o polityce własnego kraju i możliwość prowadzenia godnego życia. Najbardziej znane brytyjskie sufrażystki to: Emmeline, Christabel, Adela oraz Sylvia Pankhurst, Emily Davies, Dorothea Beale oraz Millicent Fawcett.

Pomnik Millicent Fewcett w Londynie

W jak Mary Wollstonecraft

Swoim życiorysem mogłaby obdarować wiele innych kobiet! Angielska XVIII-wieczna pisarka, feministka, matka, podróżniczka czynnie walcząca o prawa kobiet, nawet na francuskich barykadach podczas Rewolucji Francuskiej. Podczas gdy wszyscy dyskutowali o prawach człowieka, ona napisała "Wołanie o prawa kobiety", w którym podnosiła kwestię edukacji dziewcząt, nierównego statusu kobiet w stosunku do mężczyzn oraz upominała się o prawo kobiet do pracy. W bardzo ciekawy sposób Wollstonecraft odnosi się do kwestii aborcji. Część jej książki poświęcona jest seksualnemu wykorzystywaniu kobiet i związaną z tym praktyką usuwania ciąży, której to praktyce sama jest zdecydowanie przeciwna. Ta uważana za prekursorkę feminizmu kobieta twierdziła, że aborcja zawsze kobietę osłabia, co więcej "natura zawsze domaga się szacunku, a ci, którzy naruszają jej prawa rzadko czynią to bezkarnie".

wielki kryzys 1929

Czarny Czwartek i Wielka Depresja - czeka nas powtórka z rozrywki?

Na początku lat 20-stych XX wieku obywatele Ameryki zachłysnęli się konsumpcjonizmem. Zupełnie beztroskie i bezreflekcyjne podejście do mechanizmów ekonomicznych doprowadziło do wielkiego kryzysu, który wielu pozbawił oszczędności całego życia. I co najgorsze nie dotknął tylko mieszkańców zaoceanicznego kontynentu - Wielka Depresja objęła praktycznie wszystkie kraje na świecie.

Życie na kredyt

Stany Zjednoczone zakończyły I wojnę światową jako najwięksi zwycięzcy. Nie dość, że jako jedni z nielicznych wyszli z tej dziejowej zawieruchy bez wielkich strat, to jeszcze całkowicie przejęli panowanie nad światem. Anglia, Francja ani Niemcy nie mogły się wtedy ze Stanami równać pod żadnym względem. Od 1919 roku Ameryka zaczęła swój okres prosperity. I co najgorsze, w krótkim czasie po wojnie zaczęli go odczuwać także najzwyklejsi ludzie. Ludzie, którzy ani w ząb nie znali się na mechanizmach rynkowych, których w gruncie rzeczy zupełnie one nie obchodziły. Liczyło się tylko to, że ich codzienny amerykański świat zaczął zmieniać się nie do poznania. Do domów wkroczyła dumnym krokiem nie tylko elektryczność, ale i wszystkie sprzęty, do użytku których była ona potrzebna: radio, żelazka, odkurzacze. W ciągu najbliższej dekady odsetek domów ze stałym dostępem do prądu wzrósł z 30 do 70 procent. Każdy chciał mieć wszystko. A skoro sąsiad skorzystał i wszystko było w porządku, czemu by też nie rozsmakować się w życiu na bogato. A jeżeli pieniędzy brakowało? To, sąsiedzie, kredycik!

W latach 1921-29 podaż pieniądza w USA wzrosła ok. 60% wskutek decyzji Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych. Przyrost pieniądza bez pokrycia w produkcji dawał złudzenie bogactwa. Sprzyjali temu amerykańscy prezydenci, którzy sami bawili się w giełdę. Woodrow Wilson stawiał na obniżanie ceł i podatków. Calvin Coolidge za namową swoich doradców, oczywiście nie zawsze czysto zarabiających bankierów, uważał, że giełdę należy zostawić nieregulowaną. Co więcej doprowadził nawet do znacznego obniżenia stóp procentowych. A to oznaczało jeszcze tańsze kredyty. Skutkiem tego wszystkiego był nienaturalny wzrost konsumpcji i spadek realnych oszczędności. Ale oszalały nie tylko masy zwykłych ludzi. Przedsiębiorstw opierały się na nieracjonalnych inwestycjach szacowanych zgodnie z rachunkiem ekonomicznym zniekształconym przez obecność pustego pieniądza. I tak się zaczęło, i tak był to początek końca.

Kadr z filmu "Wielki Gatsby" odtwarzającego lata 20. XX wieku, reż. Elliott Nugent, 1949.
źródło: thoughtco.com

Za pięć godziny zero - 24 października 1929 roku

Pierwsze sygnały, że sytuacja może zmierzać w nie za dobrą stronę pojawiły się w 1927, zdecydowanie zauważalne - 1928 roku. Niektórzy ekonomiści alarmowali, że sytuacja, w której wszyscy się bogacą nie może trwać wiecznie i nowojorska giełda zaraz tego nie udźwignie. Problemy przeczuwał także Herbert Hoover, który 6 listopada 1928 roku wygrał wybory prezydenckie w Ameryce i szykował się na objęcie urzędu od 4 marca 1929 roku. System Rezerwy Federalnej tym razem próbował ostudzić rynek, dwukrotnie podnosząc stopy procentowe w 1928 i w 1929 roku. Jednak nie przyniosło to oczekiwanych efektów. 4 września ceny akcji zaczęły spadać. Początkowo wszyscy nawzajem się uspokajali - pucybut ekonomistę, ekonomista bankiera, bankier maklera, grube ryby pocieszały małe płotki. Przez cały październik sytuacja nie ulegała jednak poprawie. Rozpoczęła się panika. W przeddzień zapamiętanego momentu w historii jako Czarny Czwartek wielcy amerykańscy inwestorzy doszli do wniosku, że będzie coraz gorzej, że najwyższy czas wycofać swoje aktywa. W ślad za jednymi poszli drudzy. Środową giełdę zakończono ogromnymi stratami.

Realna panika, skutkująca tłumami ludzi na Wallstreet rozpoczęła się jednak dokładnie w czwartek 24-ego października. Ceny akcji po raz kolejny pikowały, a banki zaczęły wzywać swoich wierzycieli do uzupełniania depozytu zabezpieczającego pożyczki. Wielu najważniejszych inwestorów popełniło samobójstwa. Na wieść o tym wszystkim dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulicę, próbując dowiedzieć co dzieje się z oszczędnościami ich życia.

źródło: rmf24.pl

Sprzedawano wszystko, tylko że teraz nikt nie chciał nic kupować. W ciągu zaledwie kilku godzin w obrocie znalazło się ponad 12,8 mln akcji, przy czym zazwyczaj ruch ten był trzykrotnie mniejszy.  Za akcje, które przed Czarnym Czwartkiem były warte 100 tys. dolarów, teraz oferowano jednego dolara! Administracja do samego końca wierzyła, że gospodarka obroni się przed krachem, ale 24 października był spektakularnym końcem, który wszystkim otworzył oczy. Co prawda najwięksi "ludzie Ameryki", tacy jak Richard Whitney, ówczesny szef nowojosrkiej giełdy, czy John D. Rockefeller, uważany za najbogatszego człowieka w historii, starali się ugasić pożar, ale ich ratunek skutkował przez cztery dni.

Rozpoczął się bieg na banki. Ludzie masowo wyciągali swoje depozyty z wszelkich instytucji finansowych, próbując ocalić cokolwiek, chociaż resztki swoich oszczędności. I tak oto większość banków stała się niewypłacalna.

Truchtem ku wojnie

W wyniku Czarnego Czwartu i Wielkiej Depresji pracę starciła jedna trzecia robotników. Ponieważ nie wypłacano wówczas zasiłków dla bezrobotnych, 15 mln dorosłych Amerykanów znalazło się bez środków do życia. Zaczęły się masowe samobójstwa, nie tylko w zaciszu bankowych pokoi, ale także w najzwyklejszych pokojach dziennych. Zarobki spadły prawie o połowę. Kryzys objął wszystkie gałęzie gospodarki. Tak samo chętnie jak wcześniej ludzie "wykupywali" akcje, tak teraz wpadli w gigantyczną frustrację i publicznie, masowo protestowali. Wolumen handlu światowego zmalał z 3 mld (ówczesnych) dolarów w 1929 do mniej niż 1 mld w 1933. I nie przypadkowo rok ten kojarzony jest z dojściem Hitlera do władzy. Po dziś dzień za jeden ze skutków Wielkiego Kryzysu wskazuje się stworzenie takich możliwości ekonomiczno-społecznych na całym świecie, że Hitler mógł zostać niemieckim kanclerzem.

Z tego najboleśniejszego kryzysu ekonomicznego w historii wyciągnięto wnioski. Wprowadzono nadzór nad spółkami giełdowymi, w tym obowiązek składania przez nie raportów finansowych i bieżących. W 1933 roku uchwalono ustawę Glass-Steagall, która zakazywała łączenia banków inwestycyjnych z tradycyjnymi. Zapoczątkowała ona wprowadzanie przez prezydenta Roosvelta tzw. New Dealu, Nowego Ładu Gospodarczego, czyli programu reform ekonomiczno-społecznych, które miały poprawić fatalną kondycję amerykańsiej gospodarki po krachu z 1929 roku. Ale Ameryka podnosiła się powoli.

Chciałoby się rzec, że uczymy się na błędach. Tak jednak nie jest. A przynajmniej nie w tym przypadku. Analogiczna sytuacja spotkała amerykańską, a zatem i światową giełdę w 2008 roku. Kiedy następne załamanie?

Trailer filmu "Chciwość", który przedstawia wydarzenia skutkujące kryzysem w 2008 roku. Film oparty na faktach, w 2012 roku nominowany do Oscara w kategorii najlepszy scenariusz.
z kim przestajesz, takim się stajesz

Otoczenie ma znaczenie albo z kim przestajesz, takim się stajesz!

Otaczaj się ludźmi, którzy mają na Ciebie dobry wpływ – to gwarantuje sukces w miłości, w udanym życiu towarzyskim i swoim własnym.

Wybieraj osoby, które mają Ci coś wartościowego do zaoferowania. Czyli swoją uwagę i czas, dobrą energię, entuzjazm. A dlaczego? Abyś dobrze się czuła, swobodnie robiła to, na czym Ci zależy. Niech to będą osoby wspierające i motywujące w chwilach zwątpienia i obecne w chwilach radości.

Masz wokół siebie różnych ludzi. O różnym temperamencie, zainteresowaniach, nastawieniu do życia. Zastanów się, z kim najchętniej spędzasz czas, rozmawiasz, pytasz o radę. Kto liczy się z Twoim zdaniem, lubi z Tobą przebywać? Wypisz ich imiona, będzie ku pamięci!

Otaczanie się odpowiednimi osobami ma ogromny wpływ na znalezienie miłości. Wśród takich osób będziesz czuła się bezpiecznie. Ich obecność i wsparcie podnoszą Twoją pewność siebie. Najlepszym sposobem na przekonanie się, jakich ludzi masz przy sobie i jaki mają na ciebie wpływ, jest po prostu sprawdzenie. Zrób poniższe zadanie:

• Wypisz imiona osób, z którymi lubisz przebywać i określ przy każdym z osobna, dlaczego uważasz, że dobrze na Ciebie wpływa.

• Przyjrzyj się uważnie, z kim rzadko rozmawiasz. Czyja obecność wprowadza niepokój i zamęt. Tych też wypunktuj.

Dla zachowania równowagi należy pamiętać o jednej zasadzie. Osoby, które w jakikolwiek sposób utrudniają Ci życie, pożegnaj ozięble lub ogranicz kontakty z nimi do minimum. Z tymi pozytywnymi przebywaj najczęściej jak to możliwe. Bierz od nich dobrą energię i dziel się swoją.

Jak sobie poradzić z niechcianym towarzystwem? 

• Do każdej osoby, którą wymieniłaś jako zatruwającą Ci życie, dopisz powód, dla którego nie chcesz z nią przebywać.

• Określ, w jaki sposób jesteś z tą osobą związany, np. czy jest to ktoś z bliskiej rodziny, czy dalszy znajomy.

• Zastanów się, z kim możesz zerwać kontakt, a z kim tylko ograniczyć. 

• Napisz co zyskasz, gdy zerwiesz lub ograniczysz kontakt. 

• Po czym poznasz, że taka osoba nie ma już na Ciebie złego wpływu? 

• Jaki będzie Twój pierwszy krok, aby ograniczyć kontakt. 

• Jak wygląda teraz Twoje życie? 

Pamiętaj, prawdą jest, że kto z kim przystaje, takim się staje. Przystawaj do takich, jakich lubisz i do jakich chciałabyś się upodobnić!

taksówka

W podzięce za chwilę kultury

Wczoraj byłam w Radomiu. Rozmawiałam z tamtejszym taksówkarzem o jego mieście. Wyraziłam swoją opinię, że w Radomiu jest miła atmosfera, miasto jest zielone i – mam takie wrażenie – słoneczne. Tam nawet kiedy pada deszcz, to jednocześnie świeci słońce. Mój rozmówca nie zgodził się ze mną; stwierdził, że Radom jest po prostu ponury i brzydki.

Dodał, że ostatnio nawet wiózł klientkę, która usłyszała o brzydocie tego miasta i właśnie to zainspirowało ją do przyjazdu. Chciała zrobić sesję zdjęciową i stworzyć artystyczne fotografie najpaskudniejszych miejsc. Objeździła całe miasto (nie jest ogromne, więc nie zajęło jej to wiele czasu) i rozczarowana stwierdziła, że musi wracać, bo Radom wcale nie jest taki brzydki. 

O co w tym wszystkim chodzi? Nie chcę skupiać się tu na taksówkarzu, bo każdy, być może, chciałby, żeby jego miasto było ładniejsze niż jest. Chcę skupić się na fotografii, na sztuce. Po co szukać brzydoty, jaki jest sens ją powielać? Dlaczego w ostatnich czasach dąży się do ukazywania właśnie wynaturzeń, zepsucia. Rozumiem, że sztuka powinna wywoływać emocje, powinna coś przekazywać, nie może być obojętna. Wolałabym jednak, żeby sztuka ukazywała piękno, była jego poszukiwaniem, dialogiem ze stworzeniem. 

Wielu współczesnych artystów upodobało sobie szokowanie odbiorców. Ale czy w tych czasach jest to jeszcze możliwe?  Mam wrażenie, że teraz wyróżnić się można raczej czymś dobrym, porządnym, ładnym, skromnym i uroczym.

Dzisiaj przyjechałam do Krakowa. Do hotelu jadę taksówką i – jak zwykle – rozmawiam z kierowcą. Ten przeklina, zdawkowo przeprasza i znów przeklina. Proszę o chwilę jazdy bez rozmowy, bo już nie mogłam znieść tego obrzydlistwa. Wyciągam telefon, przepraszam kierowcę, mówiąc, że muszę zadzwonić. Już do końca drogi rozmawiam przez telefon, żeby nie narażać się na ten rynsztok. Wysiadam z samochodu i kilka kroków dalej widzę dwie radosne, uśmiechnięte dziewczyny. Nie znam ich, ale one mnie poznały, bo oglądały "Projekt Lady". Podeszły, bardzo grzecznie przywitały się i nawiązały rozmowę. Mówiły przepiękną polszczyzną. Pod koniec przypadkowego spotkania zrobiłyśmy sobie wspólne selfie i rozstałyśmy się w dobrych nastrojach. 

Pomyślałam sobie: ileż wysiłku w wychowanie tych nastolatek musieli włożyć rodzice lub opiekunowie; ileż pracy kosztuje nauczenie młodego człowieka grzeczności na takim poziomie. A nie była to kultura na pokaz. Wyczułabym, że ktoś się sili na uprzejmość. Tu – wręcz przeciwnie: było lekko i swobodnie, żadnego fałszu i sztuczności. Prawdziwy kunszt kultury osobistej. To był ważny moment w moim życiu; przekonałam się, że sztuka jednocześnie może być piękna i szokująca. Dlatego chciałabym gorąco podziękować dziewczętom za tę chwilę kultury, którą podarowały mi w Krakowie.

O nas

Kobieta z klasą to miejsce dla nieidealnych kobiet, które chcą prawdziwie i szczęśliwie żyć, ciesząc się najdrobniejszymi rzeczami. Pokazujemy Wam inspirujące książki, filmy, publikacje i inne „babskie zajęcia', które być może skłonią was do wyjścia, z często pozornej, strefy komfortu i rozpoczęcia życia na własnych warunkach. Bo w życiu nie zawsze chodzi o to by było stabilnie. Ważne żeby żyć prawdziwie i w zgodzie z własnym ja.

Kontakt

Kontakt:
Joanna Wenecka-Golik
kontakt@kobietazklasa.pl
+48 600 326 398

Copyright 2019 WebSystems ©  All Rights Reserved