„Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.” Takie zdanie można usłyszeć w okolicznościach niemiłych emocji. Czy jednak pieniądze są warte, aby psuć sobie nerwy? Wczoraj oglądałam film z moim ulubionym aktorem Liamem Neesonem, który znalazł się w tarapatach finansowych. Od jednego z bohaterów filmu usłyszałam ciekawe zdanie warte zapamiętania: „Jeśli chcesz wiedzieć, co Bóg sądzi na temat pieniędzy, to zobacz, komu je daje.” Obie przytoczone myśli – moim zdaniem – mają sens. Z tej drugiej wnioskuję, że nie ma co zazdrościć nikomu wyższego statusu materialnego. Według badań odczuwania szczęścia okazuje się, że ludzie majętni wcale nie są bardziej szczęśliwi. Często mają kłopoty innej natury niż te, z którymi borykają się osoby mniej zamożne.
A jednak kwestie pieniędzy są powodem nieporozumień, zazdrości, wzajemnej niechęci. Rodziny kłócą się z powodu spadków, pomocy materialnej i źle rozumianej sprawiedliwości. Po co? Jest też mnóstwo dyskusji i nieprzyjemności, kiedy łączą się dwie rodziny, z których jedna ciągle pomaga swoim dorosłym dzieciom, a druga korzysta z życia i niczym się nie przejmuje. Ludzie kochani! Jeśli ktoś ma mieć zgryzoty, obdarowując najbliższych, to niech lepiej tego nie robi. Oczywiście nie jest to miłe, kiedy okazuje się, że druga rodzina postanawia wykorzystać naiwnych. Ale to ich sprawa. I koniec. Dawanie i oglądanie się na innych tylko psuje humor. Nie ma obowiązku dawania. Co prawda R. Cialdini uważa, że reguła wzajemności to podstawa cywilizacji, ale cywilizacji, kultury nie da się wymusić.
Sporo też dyskusji jest na temat prezentów ślubnych, ile dać do koperty. Pisałam o tym niejednokrotnie, ponieważ ciągle słyszę, że goście mają z tym problem. Najchętniej dawaliby jak najmniej (oczywiście nie wszyscy), pod warunkiem że koperta będzie anonimowa. No bo to tak głupio, gdyby para młoda dowiedziała się, kto wrzucił tylko sto złotych albo jeszcze mniej.
Jest to niesmaczne, jeśli ktoś skąpi na prezent dla nowożeńców. Jeśli komuś szkoda pieniędzy, to niech lepiej odmówi przybycia na wesele i po problemie. Skąpstwo to paskudna cecha! Skoro już zaczęłam pisać od przytaczania różnych zdań, to dodam, że sknera zawsze dwa razy traci.
Przecież to miło sprawić komuś przyjemność swoim prezentem. Nigdy nie zapomnę, jak zarówno ja, jak i mój mąż dostaliśmy największe prezenty (pieniężne) od matek chrzestnych. Gdyby nie one – nie wiem, co by się stało, bo za otrzymane pieniądze mój mąż w przeddzień ślubu dopiero kupował garnitur. Było nam ciężko, ale jesteśmy już dwadzieścia sześć lat razem. Znam jeszcze jedno zdanie na temat pieniędzy: „Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Dżentelmeni je mają.” Z tą jednak myślą nie do końca się zgadzam. IKR