W miłości jak w matmie: umiesz liczyć, licz na siebie.


Co to są obietnice bez pokrycia? To słowa, które nic nie znaczą. Biorąc pod uwagę stronę gramatyczną i znaczenie słownikowe, to coś tam znaczą. Jednakże jeśli chodzi o treść i przełożenie na działanie, to nie mają żadnej wartości. Z pewnością słyszałaś takie określenia jak: „rzucanie słów na wiatr” lub „palcem po wodzie pisane”. Właśnie, do tej kategorii należy zaliczyć wspomniane obietnice. Jestem pewna, że przynajmniej raz w życiu zdarzyło się, że ktoś obiecał ci, że będzie o ciebie dbał, że będzie cię kochał, że znajdzie dla ciebie czas? A potem stwierdził, że „nie takie rzeczy obiecywał”… Jako przykład, przeczytaj trzy historie moich klientów.

Dziewczyna, zrezygnowała z pracy zawodowej, bo przyszły mąż dobrze zarabiał i stać ich było, aby ona nie pracowała. Miała zajmować się sprawami domowymi. W jej rozumieniu, obiecano jej spokój
finansowy i bezpieczeństwo. Okazało się z czasem, że mąż zaczął ograniczać jej dostęp do pieniędzy do niezbędnego minimum. Musiała na nowo znaleźć źródło utrzymania.

......................................................

Kobieta obiecała na ślubnym kobiercu, że będzie kochała męża najmocniej na świecie i do końca życia, i w ogóle… A po krótkim czasie okazało się, że ślub był potrzebny na chwilę. Tak, naprawdę ona nigdy nie chciała być z moim klientem, ani z żadnym innym mężczyzną. Miała plan zostać rozwódką.

......................................................

Matka skorzystała z czyjejś obietnicy pomocy przy dziecku, aby sama mogła pracować. Składający deklarację stwierdził jednak, że nie może zajmować się dzieckiem. Pod wpływem tego przyrzeczenia, klientka poczyniła pewne plany zawodowe, które potem musiała mocno zmodyfikować. To są tylko trzy historie, gdzie ludzkie zaufanie zostało wystawione na próbę.

Zapewne i tobie zdarzyło się zaufać, a potem mocno rozczarować. Obiecałaś sobie, że już nigdy tego nie zrobisz. Aż do kolejnego razu. I kolejnego… Chcesz, aby było inaczej, lepiej, a nie wiesz, co zmienić? Na początek, daj sobie „zielone światło” na akceptację swoich niedoskonałości. Jeśli już to masz, to zmiany wprowadzisz szybko. Jestem zdania, że każde doświadczenie jest potrzebne. I wszystko dzieje się po to, aby zwrócić twoją uwagę na ważną, zazwyczaj głęboko ukrytą sprawę. Zauważ, że choroby ciała, są sygnałem o niezałatwionych problemach w sferze ducha i umysłu. Jeżeli ciągle „przytrafiają” ci się partnerzy o podobnych cechach, z którymi nie umiesz stworzyć związku, to sygnał, że należy zmienić kategorie wyszukiwania. Jeśli ciągle zdarza ci się być wystawioną do wiatru, to może czas przestać żyć wizją obietnicy.
Z każdej sytuacji i tej dobrej, i tej kryzysowej można i trzeba wyciągnąć lekcję na przyszłość. O co mi chodzi z tą lekcją? Człowiek ma fantastyczną umiejętność uczenia się na własnych błędach. Na cudzych jest już mniej skutecznie. A zatem, aby lekcja miała przełożenie na trwałą zmianę, trzeba
najpierw odczuć trudność na własnej skórze. Najlepiej żeby to był stan, który przeczołga cię emocjonalnie. Wzbudzający uczucie beznadziei, jak w przypadku, gdy wylądowałaś w piwnicy ze śmierdzącymi szczurami. Takie, gdy czujesz, że utknęłaś na amen i koniec. I to, z punktu widzenia
skuteczności zmiany, jest bardzo dobre uczucie. Oznacza ono, że jesteś gotowa do znalezienia nowego rozwiązania.
Człowiek po dobroci nic nie zmieni w swoim życiu, chociaż twierdzi, że zmieni.

Tak jest z zawierzaniem w składane nam obietnice. Robisz sobie pod to plany, bo dlaczego nie? Czasem zainwestujesz pieniądze, bo dlaczego nie? Aż tu nagle, jak w kryminale, ginie główny bohater i koniec. I to jest właśnie ten moment, gdzie plany zrobione pod daną obietnicę lecą na łeb, na szyję.
Czyli witamy w piwnicy. Jak reagujesz, gdy ktoś nie dotrzymał obietnicy? Zazwyczaj złością, rozczarowaniem, obwinianiem tego kogoś. A dlaczego tak reagujesz? Bo zawierzyłeś coś cennego dla ciebie innej osobie. Bo nie
masz umiejętności wspierania siebie, nie wierzysz we własne możliwości.
Kluczem do poradzenia sobie z nadszarpniętym zaufaniem do ludzi i do siebie jest zbudowanie solidnych fundamentów miłości własnej. Wyobraź sobie miłość własną jako płaszcz, który zakładasz codziennie. Przyjrzyj mu się dokładnie. Czy materiał jest cały. A może jest już miejscami przetarty? A
może gdzieś jest dziura? Albo poszarpany na dole? Jak się w nim czujesz? Kiepsko. Tu podwiewa. Tam byle jak wygląda. Straszy dziurami. Co możesz zrobić? Załatać dziury. Obszyć krawędzie. Oddać do pralni, żeby odświeżyć materiał. Jednak, gdy stwierdzisz, że płaszcz jest mocno zniszczony, warto
zainwestować w nowy. Zatem sprawdź, co potrzebujesz wiedzieć i umieć?