Baba jedzie!

Spróbujmy to odwrócić: „Facet jedzie!”. Brzmi niedorzecznie, prawda? Męska solidarność nie pozwoli na ukucie takiej obelgi. Zresztą nie brzmi to jak obelga i wcale nią nie jest. Kiedy kierowca-mężczyzna popełni jakiś błąd, drugi kierowca krytykuje go jako tego w kapeluszu, z Opola, w niedzielę itp., chroniąc ogólną męską nieomylność. A kiedy kobieta za kierownicą postąpi nie tak, jakby tego panowie oczekiwali, to wystarczy powiedzieć z pogardą „baba”. I w ten sposób tworzy się, albo raczej powiela, stereotyp nieporadnej kobiety w sytuacji męskiej. A przecież w Polsce kobiet za kierownicą jest niemal tyle samo, co mężczyzn. Różnica to jedynie kilka procent.  

Jakie więc mogą być przyczyny krytycznych ocen, skoro badania statystyczne mówią też, że większość wypadków powodują mężczyźni i – co gorsza – większość tych śmiertelnych. Statystyki mówią zatem coś dokładnie odwrotnego niż męskie komentarze. Jak się okazuje, z kobietami-kierowcami jest całkiem nieźle.

Wiele kobiet jednak przejmuje się tym gadaniem, ponieważ panie mają niezwykle niskie poczucie pewności siebie. Ja z powodu tego przejmowania się całkiem przestałam jeździć. Od wielu lat mam w torebce prawo jazdy, zupełnie niepotrzebne. Wczoraj na szkoleniu, kiedy wspomniałam o braku pewności siebie u Polek, jeden z uczestników powiedział, że chyba nie w jego firmie. Koleżanki szybko naprostowały kolegę, uświadamiając go, że to, co widzi, a to, co one przeżywają wewnątrz bez okazywania emocji, to dwie różne sprawy.

Zdumiewa mnie poziom kultury osób, które wykrzykują wyzwiska w stronę kobiet. Nie tylko tych za kierownicą. Panowie robią to, kiedy tylko im się coś nie spodoba. A nie podoba im się zwykle wtedy, kiedy ktoś postępuje inaczej. Inaczej nie musi jednak oznaczać gorzej. No cóż, kobiety często (często nie oznacza zawsze) jeżdżą inaczej: średnio wolniej, ostrożniej, nie mają tyle testosteronu, więc nie mają takiej potrzeby rywalizacji i walki jak panowie. Wolą bezpieczeństwo. Zatem skąd bierze się zjawisko takiej niesłusznej krytyki kierowców-kobiet? Przyczyn może być wiele. Jedna – to kwestia innej oceny tych samych zjawisk. Dla wielu mężczyzn zbyt wolna jazda i ostrożne rozglądanie się na różne strony stwarza zagrożenie dla innych. Po drugie, w kulturach, które nie tolerują inności (a nasza kultura do takich należy), każde odstępstwo od własnych wyobrażeń na temat norm jest postrzegane negatywnie. Po trzecie, polska kultura należy do męskiego typu organizacji społeczeństwa, a co za tym idzie porównywanie się, szybkie tempo, a nawet ostra jazda są u nas na drodze akceptowalne.

Ale uwaga! To charakterystyka zachowań mężczyzn. Od kobiet w kulturze męskiej oczekuje się kobiecości w tradycyjnym rozumieniu. I tu pojawia się problem, bo troska, dbałość o innych nie pasują do męskich standardów na drodze. I kiedy tylko pojawi się okazja do krytyki, można usłyszeć wulgarne słowa, zobaczyć prymitywne gesty i wymowne spojrzenia.

Jak reagować? Nie odpowiadać. Dama nie zniży się do takiego poziomu, żeby wdawać się w prymitywną polemikę. Tu przyda się pewna rada: „Lepiej dwa razy pomyśleć, zanim się nic nie powie”. To słowa Winstona Churchilla będące akurat definicją dżentelmenów… których na polskich drogach powinno być zdecydowanie więcej.