Savoir-vivre czy survival? Przemyślenia Ireny Kamińskiej-Radomskiej prosto z planu Projekt Lady

Pytanie w tytule jest pozbawione sensu. Nie może być stawiane jako alternatywa, ponieważ nie ma mowy o savoir-vivrze bez survivalu.

Skoro program Word podkreśla mi te pojęcia, to wydaje mi się sensowne wyjaśnienie, co oznaczają, a potem wyjaśnię, jak mają się względem siebie.

Nie może też obyć się bez przykładów, które łączą savoir-vivre z survivalem i najbardziej zapadają w pamięć.

Savoir-vivre, jak niejednokrotnie pisałam, w wolnym tłumaczeniu oznacza grzeczność, kulturę osobistą, a bardziej wiernie – to wiedzieć jak żyć. Oczywiście w zgodzie z zasadami. Survival zaś mówi i uczy, jak przeżyć w trudnych, czasem wręcz ekstremalnych warunkach.

Z całą pewnością można powiedzieć, że nie może być savoir-vivre’u bez survivalu, ponieważ trzeba żyć, żeby wiedzieć, jak żyć. Mówiąc krótko – nie można stosować pewnych przyjętych form grzeczności, jeśli ich zastosowanie będzie nawet w najmniejszym stopniu zagrażało naszemu zdrowiu i życiu.

Przypatrzmy się zatem pewnym konkretnym zachowaniom. Niejednokrotnie spotykam się z pytaniem, co zrobić z ośćmi, jeśli znajdą się już w ustach. Niektórzy twierdzą, ze należy zastosować taką samą zasadę, jak przy pozbywaniu się pestek, czyli na łyżeczkę, którą wprowadzaliśmy do ust owoc, wypluwamy pestkę i odkładamy na brzeg talerza. Otóż nie. W przypadku pestek, oczywiście tak jest, natomiast odnośnie do ości, nie radziłabym manewrować widelcem, bo może się to skończyć tragicznie. Ość wyjmujemy z ust bezpośrednio ręką. Żeby zaś widok manewrowania w ustach nie psuł innym apetytu, wystarczy zakryć je drugą dłonią, a jeszcze lepiej zrobimy, jak zakryjemy usta serwetką (przy czym nie wypluwamy ości do serwetki).

Inny przykład – również z zakresu etykiety przy stole – dotyczy zachłyśnięcia się. Jeśli się to zdarzy, nie ma co zwlekać z opuszczeniem sali i przepraszaniem rozmówców. Trzeba natychmiast zrobić wszystko, by się ratować. Jeśli gospodarz albo któryś z gości zauważy, co się dzieje, należałoby pośpieszyć z pomocą.

Takich sytuacji może być wiele, kiedy nie ma co myśleć o formalnościach. Zresztą te zachowania wcale nie przeczą grzeczności, ponieważ wczuwanie się w sytuację jest podstawą kultury. Niektóre natomiast zasady savoir-vivre’u ratują wręcz nam życie. Jest na przykład reguła, która mówi, że pijąc cokolwiek z naczynia, należy spoglądać do środka. Kiedyś ten nawyk uratował mi zdrowie, a może nawet i życie. Podczas przyjęcia ogrodowego piłam koktajl. Przed kolejnym zanurzeniem ust w kieliszku spojrzałam do środka, a tam pływała sobie osa. Uśmiechnęłam się do siebie z refleksją, jak to dobrze znać zasady.

IKR