Ten artykuł znajdzie się w Internecie. Skoro go czytacie, to już jest w sieci i tam już pozostanie. Nawet jeśli właścicielka portalu zechce go usunąć, to i tak te treści nieodwracalnie poszły już w świat wirtualny.
Nieodwracalność poczynań to jeden z problemów, który warto wziąć pod uwagę, żeby pochopnie nie działać w tej sferze. Korzystając czynnie z Internetu, czyli zamieszczając swoje zdjęcia, posty, teksty, likując czyjeś wpisy, udostępniamy informacje na swój temat na zawsze. Czujność i krytycyzm w dobieraniu treści niestety maleje w miarę częstotliwości korzystania z social mediów, poprzez które wiele osób obnaża się z prywatności.
Warto więc wprowadzić pewne ograniczenia, które z jednej strony wynikają z dobrego wychowania, z drugiej – z aktualnego prawa. Przede wszystkim trzeba uważać, żeby nie zamieszać zdjęć, na których mogły znaleźć się przypadkowe osoby. Publikując takie zdjęcie bez ich zgody, możemy narazić kogoś na nieprzyjemności i przede wszystkim łamiemy prawo. Warto też zastanowić się nad zamieszczaniem zdjęć dzieci. Jeśli teraz mają niewiele do powiedzenia, to zapewne w przyszłości mogą mieć żal do rodziców i opiekunów o udostępnienie kompromitujących fotografii i filmików. Kandydat na premiera czy prezydenta w przyszłości może mieć z tego powodu kłopot. Kiedyś tego problemu nie było; teraz trzeba wziąć pod uwagę perspektywę przyszłości, co nie jest łatwe.
Drugie ograniczenie powinno wynikać z dobrego smaku, poczucia estetyki i skromności. Jeśli tylko jakieś zdjęcie nie jest ładne, ciekawe, to po co je zamieszczać? Eksponowanie swojej seksualności i „wdzięków” nie należy do zachowań kulturalnych ani w realnej rzeczywistości, ani w mediach. Chwalenie się statusem materialnym też nie należy do zachowań kulturalnych.
Duża aktywność może spowodować kolejne problemy, związane z nowymi formami uzależnień. Szczególnie martwią mnie dzieci i dorastająca młodzież, ponieważ trudno tę grupę społeczną winić za zaistniałą sytuację. Odpowiedzialni są raczej rodzice i opiekunowie, którzy bagatelizują symptomy poważnych problemów.
Jak podają badania dotyczące związków uzależnienia od Internetu i jego pochodnych ze zdrowiem psychicznym, aż 9% dzieci w wieku 11-16 lat wykazuje wszystkie objawy uzależnienia, czyli „niejedzenie i niespanie, nieudane próby kontroli czasu spędzanego w Internecie, uczucie braku przy niemożliwości korzystania z Internetu, brak czasu dla rodziny i znajomych oraz zaniedbywanie obowiązków, bezcelowe surfowanie po Internecie”.
Pojedyncze symptomy, które powinny być alarmujące dla rodziców i opiekunów, zarejestrowano u 18-38% dzieci młodzieży (z przewagą chłopców).
Zaniedbywanie obowiązków oraz niska otwartość na nowe doświadczenia wynikają z satysfakcji, jaką czerpie z Internetu młody człowiek, otrzymując szybkie gratyfikacje („nagrody”) za nic. Mózg dostaje spore dawki dopaminy, o którą organizm będzie się dopominał. Starsze dzieci i młodzież starają się racjonalnie uzasadnić nadużywanie Internetu. Rodzic słyszy takie hasła, jak „wszyscy z tego korzystają”, „przecież to źródło wiedzy”, „to jest moja pasja”, „ja tylko oglądam piłkę nożną albo zwierzęta” itp. Jednak granica między poszukiwaniem informacji albo pasją a uzależnieniem jest niewielka.
Jeden symptom może już mówić o przekroczeniu tej granicy, poza którą problem już tylko się pogłębia. Dlatego w tej trudnej wychowawczo współczesności ścisła kontrola czasu kontaktu dziecka z mediami to absolutna konieczność. I jeśli komuś się wydaję, że jak dziecko siedzi cicho przed ekranem, to rodzic ma święty spokój, to się bardzo myli. Ten spokój nie jest święty.
dr Irena Kamińska-Radomska