„Jasiu, tanga nikt nie zatańczy tak jak my”- Irena Kamińska-Radomska o karnawale dawniej i dziś

Dawniej nawet nie wypadało, żeby podczas balu mąż tańczył ze swoją żoną. Dzisiaj miałby niemały problem, gdyby przynajmniej nie zainicjował tańców, zapraszając żonę na parkiet. Kiedyś było również nie do pomyślenia, żeby po tańcu kobieta odprowadzała mężczyznę do stolika. Ale uwaga: dzisiaj pod tym względem nic się nie zmieniło. Gdyby było odwrotnie, takie zachowanie wprawiłoby niejednego dżentelmena w osłupienie. Chyba że przyjąłby to jako dobry żart. Odnośnie do istnienia dżentelmenów – nie ma co się obruszać i napuszać. Dżentelmeni istnieją, mają się dobrze i są nie mniej liczni na tym świecie niż damy.

Jednak w tych czasach nie mają zastosowania niektóre konwenanse, które miały sens przed nastaniem równouprawnia mężczyzn i kobiet. Przynajmniej w Polsce. Dzisiaj już dziwnie i archaicznie wygląda zachowanie mężczyzny, który prosząc do tańca kobietę, zwraca się nie do niej, tylko do mężczyzny. Można by to odebrać jako pozbawienie kobiet głosu i decyzyjności. Oczywiście ma to nadal sens, kiedy kobieta zaangażowana jest akurat w żywą dyskusję, a poproszenie do tańca mogłoby być wtargnięciem w sam środek jakiegoś wywodu.

Chociaż i ten argument słabo się broni, ponieważ przyjęcia i bale w czasie karnawału (i nie tylko) to nie czas na poważne dyskusje. Wynika z tego, że mężczyzna śmiało może podejść do kobiety, z którą chce zatańczyć i to bezpośrednio ją zaprosić na parkiet. Ewentualnie może kurtuazyjnie rzucić: „pozwoli pan…”, co bardziej odbieramy jako: „pozwoli pan, że przeszkodzę lub przerwę”.

Pewne zasady wynikające z różnicy płci pozostały jednak niezmienione. To mężczyzna/młodzieniec prosi do tańca. Ta inicjatywa pozostaje domeną męską. Oczywiście są wyjątki. Przede wszystkim w momencie, kiedy zapowiedziany jest biały walc, to tylko panie proszą panów do tańca. W tych czasach również poza tym wypadkiem kobieta może bez wahania poprosić bardzo dobrego znajomego na parkiet, kiedy w tym geście nie będzie żadnego nawet cienia narzucania się. Jeśli na przykład powie: „Jasiu, tanga nikt nie zatańczy tak jak my”, Jasiek natychmiast powinien zerwać się na równe nogi i zaprosić koleżankę na parkiet.

Czy można odmówić? Każdy wolny człowiek ma prawo odmówić – zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Prawdziwa dama wie, kiedy i jak to zrobić. Z całą pewnością i stanowczością, choć grzecznie, odmawia mężczyźnie, u którego widoczne są oznaki nietrzeźwości. Tacy „tancerze” zaczynają się „przyklejać”, mamrotać głupstwa i tym samym kompromitować siebie i partnerkę. Żeby odmowa nie była zbyt bolesna, dobrze jest podać powód – zmęczenie albo jakąś inną niedyspozycję. Ten taniec niestety trzeba już pominąć, nawet gdyby za chwilę pojawił się wyśniony królewicz z bajki. Prawdziwa dama za żadną cenę nie straci godności, a królewicz, jeśli mu zależy, pojawi się jeszcze raz. 

IKR