Jak się tworzy pogoda?

Rozmowa o pogodzie podobno nie należy do dobrego tonu… Mimo to niema bodaj tematu - bardziej, aniżeli ten, popularnego, zwłaszcza na wsi. Chyba tylko… politykowanie przy zielonym stoliku mogłoby z nim konkurować! I w jednej i w drugiej materji prognozy sypią się, jak z rękawa. Ale zato rozumienie przebiegu zjawisk, ich powiązania przyczynowego, pozostaje naogół w stosunku akuratnie odwrotnym do pochopności, do taniości sądów.

Jak się tworzy pogoda?

Przypomnijmy sobie kilka rzeczy zasadniczych, ogólnych i pamiętajmy przytem, że będzie na chodziło o schemat zjawisk, o najbardziej typową ich postać, od której realne, konkretne przebiegi mogą się znacznie odchylać, z powodu przyczyn zupełnie indywidualnych. Pamiętajmy dalej, że typ, o którym będzie mowa, jest typem dla Europy środkowej wogóle; w Polsce odchylenia od niego są także i dlatego częste, że kraj nasz jest pod względem klimatu terenem ścierania się dwóch odmian zasadniczo różnych: zachodnio-europejskiego klimatu oceanicznego i wschodnio - europejskiego klimatu kontynentalnego. Podczas, gdy wpływy oceaniczne sięgają na północy dość głęboko ku wschodowi, zato na południu, stepowy, o charakterze kontynentalnym klimat Europy wschodniej wysyła swoją odnogę aż nad zachodnią krawędź wyżyny podolskiej.

Nazywany depresją, lub niżem barometrycznym obszar niskiego ciśnienia, którego normą jest w naszych stosunkach słupek rtęci w barometrze, wysokości 760 mm., w odniesieniu do poziomu morza. Wyraża się przez to także temperatura tego obszaru, pozostająca w najściślejszym związku z ciśnieniem. Mianowicie obszar, przejawiający tendencję ciśnienia zniżkową, jest zarazem obszarem powietrza cieplejszego, aniżeli powietrze obszaru sąsiedniego, otaczającego. Stąd wypływają pewne naturalne następstwa. Słup powietrza cieplejszego rozpręża się w kierunku najmniejszego oporu, to jest ku górze, wskutek tego przewyższa znacznie otaczający go pas powietrza zimniejszego i przewala się na wszystkie strony w kierunku tego pasa; przez to ilość powietrza na obszarze depresji maleje i zmniejsza się też konsekwentnie ciśnienie, podczas, gdy ilość powietrza i ciśnienie w pasie otaczającym niż barometryczny zwiększa się: obszar ciśnienia niskiego jest otoczony obszarem ciśnienia wysokiego. W sposób symboliczny przedstawiają to znane wszystkim mapy meteorologiczne, mianowicie zapomocą linij, t. zw. izobar, łączących wszystkie miejscowości o równym ciśnieniu. Linje te, poprowadzone jedna w odległości 5 mm. od drugiej, tworzą nieregularne, zamknięte obwody, o wspólnym środku. Z tych oto map meteorologicznych można z łatwością wyczytać, że niskie ciśnienie usadawia się najchętniej dokoła Islandji. Zestawienie komunikatów meteorologicznych z pewnego czasu poucza też, że ta depresja powoli wędruje od zachodu ku wschodowi, na północ Europy. Na tej podstawie układa się przepowiednie pogody.

Różnica ciśnienia pomiędzy słupem powietrza na obszarze niżu barometrycznego, a pasem, otaczającym go, zmierzając do wyrównania się, wywołuje prądy powietrza, wiatry, tem silniejsze, im ta różnica jest większa. Przytem wiatry w kierunku obszaru depresji nie wieją po linji prostej, po linji promienia do centrum depresji, lecz z powodu ruchu obrotowego ziemi dookoła osi zbaczają z drogi, pozostawiając depresję po swej stronie lewej, dookoła niej. Wiatry te, pędząc dołem od okolic chłodniejszych, przynoszą z sobą na obszar niżu barometrycznego powietrze zimne, ochładzają powietrze niżu i przez to wydzielają z niego wilgoć, albowiem tylko ciepłe powietrze może wchłaniać w siebie znaczniejszą ilość wilgoci. Z tego powodu na obszarze depresji jest zazwyczaj chmurno i deszczowo.

Tak oto pzedstawiają się reguły, lub, jeżeli tak się wyrazić wolno, pewne prawa meteorologiczne.

A teraz zastosowanie ich:

Gdy depresja znajduje się jeszcze nad Atlantykiem, - wsysa w siebie powietrze od południowego wschodu. Mamy wówczas pogodę, suszę, w lecie - ciepło, w zimie - mrozy, albowiem powietrze nadpływa od wielkich stepów Węgier i południowej Rosji i przynosi z sobą stamtąd posmak klimatu tych okolic. Są to okresy owej pięknej, niczem nizamąconej pogody, gdy ani chmurka nie szpeci cudownego, przeczystego lazuru nieba. Ale równocześnie ciśnienie powoli spada. Po szeregu takich dni idyllicznych dostrzegamy  zazwyczaj po stronie zachodniej nieba, bardzo wysoko, śliczne, pierzaste, drobne chmurki, wyglądające niewinnie jak stada baranków, i tak też nazywane. Zwiastuny to jednak niepomyślne, zapowiedź zmiany, przednia staż nadciągającej depresji. Owe pierzaste chmurki - są to chmury kryształków lodowych, powstających na znacznej wysokości przy starciu się prądu powietrza, płynącego od obszaru depresji, z zimnem powietrzem obszaru depresji, z zimnem powietrzem obszaru ciśnienia wyższego. Stada “baranków” pojawiają się więc wszędzie na granicy obu obszarów, stanowią zatem tak dobrze forpocztę depresji, jak i jej arjergardę.

Następnem zjawiskiem, służącem zazwyczaj “znawcom” za podstawę przepowiadania pogody, są uderzająco czerwone brzaski i zachody słońca, a także mgliste pierścienie dookoła tarczy księżyca: nasz przyjaciel, mimo uśmiechniętej twarzy, wygląda, jakby miał oczy w podejrzany sposób podkrążone. Te zjawiska wynikają z tworzenia się oparów w wyższych regionach powietrza. Jednocześnie jednak odciągają zazwyczaj wilgotne warstwy niższe i wskutek tego niejednokrotnie tuż przed zmianą pogody oczyszcza się powietrze w tych warstwach, staje się przejrzyste i daje nam piękne, bardzo dalekie widoki.

W takich okresach widać np. w Krakowie, z pod pomnika Kościuszki, jak na dłoni Tatry, w całej ich okazałości.

Całkiem niezawodnym znakiem zmiany pogody jest odwracanie się kierunku wiatrów. Z kierunku południowo-wschodniego przechodzą one kolejno w południowy, południowo-zachodni i w zachodni. W zimie robi się wskutek tego cieplej, i to złagodnienie powietrza bywa uważane za zapowiedź śniegu. W lecie powietrze z nad Atlantyku przynosi chłód, nisko płynące chmury deszczowe i wreszcie deszcz.

Im gwałtowniejsza jest zmiana, tem też krócej trwa, ulewy są wielkie, ale krótkotrwałe. Jeśli zmiana przygotowuje się powoli, niepogoda trwa dłużej i wystawia cierpliwość na naszą próbę. Zawsze jednak nowa zmiana kierunku wiatru, ochłodzenie się powietrza oznaczają bliski koniec czasu przykrego.

Ale wtedy kolej na ową pogodę kwietniową, na nawroty ulewy, które bywają epilogiem przeciągającej się depresji. Zawszeć poprawa pogody zazwyczaj następuje rychlej, aniżeli pogorszenie się jej. Ciśnienie wzrasta, całun chmur stopniowo się przeciera; bardzo wysoko pojawia się znowu - stada baranków, tym razem juz tylko w charakterze tylnej straży uchodzącej depresji.

Tak oto wygląda cykl zjawisk, składających się na pogodę. Naturalnie po ukończeniu się jednego - cały proces rozpoczyna się na nowo. Tak zresztą - wszędzie w przyrodzie. Tylko, że wśród zjawisk wszystkich innych niema drugiego, któreby w tym stopniu, co pogoda w Europie Zachodniej, zasłużyło sobie na synonim - zmienności.

“Kobieta współczesna” kwiecień 1927, nr 1, str. 19-20.