9M7A7982-2

Wielopokoleniowa gra w klasy - wywiad z autorkami bloga "Moja krew"

Lipiec Anno domini 2018 roku. Akcja toczy się w ogrodzie w pobliżu lasu. W promieniach słonecznych, przy mrożonej herbacie ze świeżej mięty siedzi sześć kobiet w wieku od 2 do 86 lat i szuka w sobie klasy.

No dobra, najmłodsza nie siedzi, tylko wszędzie jej pełno i ona akurat z gracją szuka... żab. A my dumamy: czy ta cała klasa to rzecz nabyta czy z tym trzeba się urodzić? Czy można się tego nauczyć, czy na klasę trzeba trochę zapracować? Bo jeśli to jest rzecz nabyta to "Moja Krew" ma jeszcze szansę.

Słowo o nas

Od kilku miesięcy piszemy bloga. Nasze rodzinne spotkania zawsze obfitowały w zabawne opowieści, było dużo śmiechu, nigdy nie mogliśmy się nagadać na zapas. Tak narodził się pomysł założenia babskiej wersji bloga wielopokoleniowego na miarę naszych czasów. To jedyny taki blog w Polsce i chyba na świecie też drugiego takiego nie znajdziecie. Dlaczego babski? Bo niektóre rzeczy zdarzają się tylko kobietom. Na początku huraoptymizmu nie było, ale w końcu udało się oswoić tę bestię. Piszemy o swoich przeżyciach, o tym co było kiedyś, co jest dziś, jak zmienił się świat i jak my się zmieniamy. Opowiadamy o różnych sytuacjach - o tym, co nam w sercu gra, jak na te same sytuacje reagują różne pokolenia. Przy okazji dowiadujemy się o sobie rzeczy, o których nie miałyśmy pojęcia.

"Moją krew" tworzą: Joanna seniorka rodu, przy okazji mama, babcia, prababcia, która pamięta lata 30-te XX wieku. Danuta i Ewa, siostry rodzone, matki i babcie pamiętają lata 60- i 70- te - to drugie pokolenie naszej rodziny. Filary trzeciego pokolenia leżą na barkach Dagmary i Oliwii - sióstr, córek, które lata 80- i 90-te pamiętają jak przez mgłę. Czwarte pokolenie jest najgłośniejsze - Patrycja mówi wiele, ale ciągle po swojemu. Jak się rozgada po polsku, będzie podporą bloga.

Od lewej Dagmara, Oliwia, Danuta, Joanna, Ewa

W poszukiwaniu klasy

Mamy jedną krew, podobno błękitną, ale i tak każda z nas jest inna. I jak się okazało każda inaczej rozumie kobiecą klasę. Bierzemy na warsztat temat, jedno jest pewne - będzie śmiesznie.

Ewa: Kobieta z klasą nie ma problemów w urzędach. Wchodzi taka babka do jakiejś instytucji niby niczym się nie różni od pozostałych, rzuca jedno spojrzenie, urzędnik zadaje uprzejme pytanie: "W czym mogę pomóc" i... sprawa jest załatwiona. Wchodzi druga, mówi "Dzień dobry", a urzędnik na to "Niech poczeka".

Dagmara: Może właśnie dlatego nie dopuszczam do głosu urzędników, zadaję pytania, sama na nie odpowiadam, ogarniam temat, żeby nikomu nie przyszło do głowy, że brakuje mi klasy (śmiech). Dla mnie babcia jest kobietą z klasą. Zawsze jest elegancko ubrana, nawet w największy upał ma na nogach nylonowe rajstopy i buty na obcasie. Tylko zastanawiam się czy nie jest jej za gorąco?

Joanna: O mnie mówisz? Jasne, że jest mi gorąco, ale w rajstopach nogi wyglądają lepiej. Znacie to powiedzenie: chcesz być piękna, musisz cierpieć!

Danuta: Nie znam, nie praktykuje, zarobiona jestem. A tak serio, na co dzień stawiam na wygodę i naturalność. Jeśli więc kobieta z klasą nosi dresy, to można powiedzieć, że mam 100% klasy.

Ewa: Mam taką koleżankę, która też stawia na naturalność i w ogóle się nie depiluje!!! Mówi, że jak los coś daje, trzeba to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.

Danuta: Bez przesady. To przegięcie, w tym chyba nie ma klasy. Chodziło mi o to, że babka bez make-upu i fryzury z żurnala też może być na poziomie.

Oliwia: No właśnie, ale jednak błyszcząca czystością, nienagannie ubrana kobieta, w nieskazitelnym makijażu (czytaj brak rozmazanej pandy), pozostawiająca za sobą delikatną bryzę perfum, robi inne wrażenie na otoczeniu. Nie musisz mieć wówczas sukni do ziemi, kapelusza, ażurowych rękawiczek i stąpać 5 cm nad ziemią, żeby dżentelmeni rzucali ci pod nogi swoje peleryny, abyś przypadkiem swojej subtelnej stópki obutej w aksamitny pantofelek, nie zamoczyła w błocie. Ale pojechałam;) Grunt to wyobraźnia.

Dagmara: Skoro o wyobraźni mowa. Dziewczyny, zamknijcie oczy, rzucam hasło: kobieta z klasą. Kogo widzicie?

Ewa: Audrey Hepburn w długiej, idealnie skrojonej sukni, czarnych rękawiczkach do łokcia, nienagannym makijażu, dużym kapeluszu i z cygaretką w ustach. Wypisz wymaluj "Śniadanie u Tiffany'ego". I znów paradoks: mamy piękną bohaterkę z petem w ustach, od rana sączącą szampana, ogółem prowadzącą hulaszczy tryb życia, a jednak emanującą kobiecością. Swego czasu każda chciała być jak Audrey.

Joasia: Albo jak Sophia Loren i Hanka Bielicka. Obie były eleganckie, a Bielicka miała pokaźną kolekcję kapeluszy i trafny żart na każdą okazję. To ją wyróżniało. Nie muszę zamykać oczu, żeby zobaczyć babkę z klasą. Wystarczy, że zajrzę do albumów ze starymi fotografiami i odnajdę na nich moją kuzynkę. Zawsze była elegancka. Do tego stopnia, że nawet w największe mrozy chodziła w czółenkach.

Ewa: Ciotka była też odrobinę zołzowata. Sorry, ciociu. Danka, pamiętasz jak dbała o swojego jedynaka?

Danusia: Pewnie, że pamiętam. My biegałyśmy po podwórku ubrudzone po łokcie i szczęśliwe, a smutny kuzyn w schludnym ubraniu obserwował nas z daleka. Chyba bał się zarazków (śmiech).

Oliwka: Hmmm, niech się zastanowię. Kobieta z klasą? Chyba... ja? Mam w szafie pokryty pajęczyną kapelusz, butów mam od groma i jeszcze trochę. W urzędach w pas mi się kłaniają, zołzowata też bywam. Wypisz wymaluj kobieta na poziomie.

Dagmara: U Ciebie to się nazywa foch i 100% skromności;) Dla mnie babki na poziomie używają pięknego języka i mają to coś, co trudno opisać słowami, a zdecydowanie rzuca się w oczy. Weźmy taką królową Elżbietę...

Danuta: Boże chroń królową.

Ewa: Halo, tu ziemia. Możecie już wylądować? Proponuję powrót do przeszłości, bo coś mi się wydaje, że przez kilkadziesiąt lat definicja kobiety z klasą uległa degradacji. W latach 50-, 60- i 70-tych w Polsce raczej się nie przelewało. W sklepach były pustki, a jednak babeczki wyglądały pięknie, wokół nich unosiła się aura niepowtarzalności. Potrafiły przygotować coś z niczego i nie dawały po sobie poznać, że coś jest nie tak.

Danuta: Masz rację. Tak było, nawet jeśli zajmowały się domem, nie pracowały zawodowo, to jednak dbały o siebie. Nie chodziły w szlafrokach i papilotach na głowie przez cały dzień, chciały się podobać.

Joasia: Podobnie było w latach 30- i 40-tych. Mam wrażenie, że wtedy było więcej takich kobiet na metr kwadratowy. Spacerowały po ulicach, z parasolami w dłoniach, w rozkloszowanych sukniach, zwracały na siebie uwagę.

Oliwia: Dziewczyny, ale w czasach, o których piszemy nawet mężczyźni byli inni i inaczej traktowali kobiety.

Danuta: Kiedyś mężczyźni byli wobec kobiet bardziej szarmanccy. Większość przepuściła w drzwiach, ustąpiła miejsca. Zwracali się do nas z szacunkiem.

Ewa: Kiedyś na co dzień można się było poczuć się damą. Panowie zabiegali o nas, starali się, a dziś mamy pokłosie walki o równouprawnienie. Chciałyśmy, to się pozmieniało.

Joanna: Ja tam o nic nie walczyłam, mnie było dobrze. Jak sobie przypominam, to kiedyś kobieta z klasą była dumna, trochę wyniosła, niedostępna, taka "ą, ę przez bibułkę". Udawała nieporadną, zagubioną, a tymczasem gdzieś na poboczu sama potrafiła zmienić koło w samochodzie. Panowie nie mieli o tym pojęcia, w związku z tym na co dzień czuli się potrzebni... i tacy męscy;)

Danuta: Klasa u kobiet kiedyś wynikała z pozycji społecznej, ale nie zawsze szło to w parze. Dzisiaj przykładem stuprocentowej klasy jest według mnie Grażyna Torbicka. Subtelna, inteligentna, mądra i oczytana, zadbana, z pasją, wszystko robi z wdziękiem. Nie uczestniczy w skandalach, jest dyskretna i normalna.

Oliwia: Mówcie, co chcecie, dla mnie klasa rodzi się w głowie. Nie chodzi o to, co jest na zewnątrz, raczej o piękne wnętrze.

Dagmara: W takim razie każda z nas ma klasę, tylko może trzeba głębiej poszukać.

Patrycja: Mama! Dajjjjj!!!?

Nasza Patrycja wie, czego chce, potrafi nawet krzyczeć z klasą. Kokietuje, czaruje albo się złości, ale zawsze wie jak się zachować, żeby coś uzyskać. Zaznaczmy, że ma niecałe 2 lata!

Zsumujmy tę babską burzę mózgów w różnym wieku:

Dzisiejsza kobieta z klasą łączy pracę zawodową z obowiązkami domowymi, jest jak niepsujący się robot wielofunkcyjny. Ma czas na wszystko, realizuje się w każdej dziedzinie życia, jest zadowolona z tego, co ma, przeskakuje problemy jak lekkoatleta płotki. Wzbudza szacunek, roztacza charyzmę, zawsze jest zadbana, pachnąca i uśmiechnięta. Nie prowokuje, nie uczestniczy w skandalach.

randka w ciemno

Miłość wirtualna? Grzech nie spróbować!

Czasem jest tak, że masz dosyć szukania partnera w tradycyjny sposób. Masz dosyć marnowania czasu na strojenie się na darmo. I wcale Ci się nie dziwię. Jeśli jeden ze sposobów szukania partnera przestał się sprawdzać, to należy znaleźć inny. Czas na portale randkowe!

Łatwo powiedzieć! – założę się, że tak pomyślałaś…

W obecnych czasach, kiedy dostęp do sieci internetowej jest tak powszechny i oczywisty, warto go wykorzystać. Ludzie o tym nie mówią, bo zwyczajnie się wstydzą, ale szukanie ciekawych osób na portalach randkowych jest bardzo popularne. Przyznam się, że sama próbowałam szczęścia w ten sposób. Pierwszy raz, gdy rzucił mnie facet. A drugi raz już zawodowo, żeby sprawdzić, jaką oni tam mają ofertę.

Wiesz, co jest cenne w takim rozwiązaniu? Czas. To też dobra opcja dla osób nieśmiałych, które na początku wolą być mniej widoczne. No i z praktycznego podejścia, o którym już wspomniałam - na czas rozmów na czacie nie musisz się stroić i malować.

A zatem o co chodzi w tych portalach randkowych?

Po pierwsze jest tam ciekawa funkcja, która załatwia temat pisania o sobie. Zazwyczaj jest do wypełnienia test, który składa się z pytań określających twoje cechy osobowości, upodobania, zainteresowania. Już na wstępie otrzymujesz informacje, które ułatwią ci opisanie własnej osoby.

Po drugie trzeba się zastanowić, kogo tak naprawdę szukasz. Czy to ma być ktoś na stałe, na zawsze i do grobowej deski? Czy to ma być towarzysz kilku spotkań.... Bardziej zależy ci na seksie czy na romantycznych randkach? To jest bardzo ważne, bo anons przyciągnie takich ludzi, o jakich napiszesz.

Po trzecie pomyśl, co możesz i chcesz zaoferować. Tutaj dobrym rozwiązaniem jest sprecyzowanie swoich oczekiwań i tego, co ty masz komuś do dania.

Po czwarte odpowiadaj tylko na zapytania, które pasują do twojego opisu. Pozwoli to już na wstępie wybrać najtrafniejsze oferty oraz uniknąć rozczarowania podczas spotkania na żywo.

Po piąte nie zrażaj się po pierwszej nieudanej rozmowie, dziwnym spotkaniu, randce-pomyłce. Umawianie się na randki jest jak jazda próbna samochodem. Zanim wybierzesz właściwy model, rocznik i kolor, próbujesz i próbujesz, i próbujesz. Może być tak, że sprawdzisz tysiąc modeli i nic, a przy tysiąc pierwszym zaiskrzy!

Jedna z moich przyjaciółek, osoba bardzo wytrwała w poszukiwaniu idealnego partnera, po kilku kiepskich randkach stwierdziła, że jeszcze "będzie musiała się tych żab na całować".

Co powoduje, że masz ochotę umówić się z tą konkretną osobą przez portal randkowy?

Musi być chemia, musi zaiskrzyć. Coś musi być, żeby warto było zakręcić się koło takiej osoby. Teorii na temat dobierania się ludzi w pary jest tyle co par. Ja proponuję rozejrzeć się wokół potencjalnych kandydatek i kandydatów i zastanowić się, co w nich jest dla ciebie atrakcyjne. Może to być jedna cecha. Zastanów się też, co cię denerwuje. A na koniec wyobraź sobie siebie z tą osobą na starość. I czy to, co atrakcyjne i wkurzające nadal takie pozostało.

I tutaj nie ma znaczenia czy rozmawiasz na żywo, czy na portalu. To się po prostu wie, czy dana osoba nas pociąga oraz czy my jesteśmy atrakcyjne dla rozmówcy.

Druga strona korzystania z portali

Trafiają się osoby, które kłamią w opisach profili, a potem również w trakcie rozmowy bezpośredniej. Jednakże, jak mówi przysłowie, kłamstwo ma krótkie nogi, zatem szybko zorientujesz się, w czym rzecz.

Klienci i klientki opowiadali mi o takich przypadkach:

  • "kandydat napisał, że jest wysoki, a w rzeczywistości okazał się sporo niższy ode mnie",
  • "kandydat napisał, że jest dorosły, a w zasadzie tylko pesel świadczył o jego dorosłości",
  • "kandydatka umówiła się na spotkanie i nie przyszła",
  • "kandydat pisał romantyczne listy, a chodziło mu o naciągnięcie na pieniądze".

Zrozumiałe są również obawy, że przez internet nie można nikogo ciekawego poznać lub że tylko dziwni ludzie mają swoje profile. Są osoby uważające portale randkowe za targowisko próżności i stratę czasu oraz swoich danych osobowych.

Portale randkowe mogą być również źródłem frustracji. Dzieje się tak dlatego, że zdarzają się osoby oczekujące, że portal znajdzie miłość ich życia za nich.  Należy pamiętać, że portal randkowy jest opcją, ale nie jedyną możliwością. 

Spotkałam się również z opinią, że poszukiwania na portalu osoby, z którą człowiek chce spędzić resztę życia albo przynajmniej większą jego część, wiążą się ze sporym wysiłkiem i zaangażowaniem. To taaaka ciężka praca, bo trzeba coś o sobie napisać i pilnować się, żeby za bardzo nie nakłamać. I jeszcze zdjęcie ładne wstawić. Najlepiej swoje.

Randki umawiane przez portal bywają zaskoczeniem. I to nie jest tajemnica. Randki w ciemno kojarzą mi się z robieniem zakupów w sieci. O zamawianej rzeczy wiesz tyle, że ma jakiś kolor, kształt i jest np. fotelem. Ale jaki jest w dotyku, czy jest wygodny i czy odcień będzie pasował do wnętrza?

Podobnie jest z randką umawianą przez portal. Wiesz, że to człowiek, kobieta lub mężczyzna. Widziałaś zdjęcie, a na spotkaniu jako znak szczególny będzie mieć różę w zębach. Jednak umówienie się niesie ze sobą dreszczyk emocji, bo nie wiadomo jak będzie. Jestem zdania, że warto próbować, bo między ludźmi iskrzy w najmniej spodziewanych miejscach i sytuacjach.

Sposób na poznawanie osób najlepiej dostosować do siebie. Jeśli wolisz spotykać się na żywo, to tak rób. Jeśli lubisz łączyć świat wirtualny z rzeczywistym, to jeszcze lepiej. Warto pamiętać o jednym: bądź autentyczna, bądź czujna i próbuj aż do skutku. W końcu masz „mecz do wygrania”;)

O nas

Kobieta z klasą to miejsce dla nieidealnych kobiet, które chcą prawdziwie i szczęśliwie żyć, ciesząc się najdrobniejszymi rzeczami. Pokazujemy Wam inspirujące książki, filmy, publikacje i inne „babskie zajęcia', które być może skłonią was do wyjścia, z często pozornej, strefy komfortu i rozpoczęcia życia na własnych warunkach. Bo w życiu nie zawsze chodzi o to by było stabilnie. Ważne żeby żyć prawdziwie i w zgodzie z własnym ja.

Kontakt

Kontakt:
Joanna Wenecka-Golik
kontakt@kobietazklasa.pl
+48 600 326 398

Copyright 2019 WebSystems ©  All Rights Reserved