zapracowanie

Menedżerskie BHP, czyli jak odpoczywać i ładować energię do działania cz.1

Powiem Wam, że to duży temat. I narodowy, bo z wielu raportów wynika, że Polacy pracują największą ilość godzin w tygodniu. I branżowy, bo według mnie hasło “Work&Life Balanse” dla naszych działów HR zbyt często bywa tylko hasłem, a stanowczo za rzadko realną praktyką w firmach.

Nie powiem Wam, ile widziałam tzw. relaxing roomów, z których nikt w firmie nie korzystał, a które "wytapetowane naturą" funkcjonują nadal jako salki konferencyjne… czyli nadal w trybie praca. I My też tak mamy. Prawdziwy odpoczynek i relaks są mało dostępne. Gdzieś pojedziemy, poleżymy, poczytamy (dobrze by było!) i zostaje nam tapeta na telefonie. Jezioro z lipca, morze z sierpnia, ładujemy akumulatory na urlopie. Choć... na urlopie to my mamy tyle do roboty! I zwiedzać trzeba, i odpocząć,  wyspać się i odwiedzić rodzinę, aaa i odpisać na email, a zresztą, wzięłam laptopa, co Ci będę mówić, jak było na wakacjach. Znacie to?

Problem odpoczywania, wyzwanie zarządzania swoimi zasobami, zrównoważony tryb życia, który służy nam indywidualnie, z którego my sami jesteśmy nie tylko zadowoleni, ale też nie imają się nas kłopoty ze zdrowiem, z bólem głowy, nie narzekamy na permanentne zmęczenie.

To także ogromny temat indywidualny, dla każdego z nas, bo jednak nie ma uniwersalnej recepty ani na odpoczywanie, ani na radzenie sobie ze stresem, ani na pozytywne ładowanie akumulatorów. Jest za to parę kierunków i parę inspiracji. Jednym z większych wyzwań dla dorosłego człowieka, który zaczyna zawodowy rozwój, jest odkrycie, co na Ciebie działa najlepiej, jaki odpoczynek preferujesz, co działa krótkoterminowo, co długoterminowo. Odpoczynek jest związany z Twoimi predyspozycjami, Twoim stylem życia, osobowością i tym , jak funkcjonujesz w swoim życiu. Stres? Nie da się go dziś uniknąć. Odpowiedzialność? Wpisana w obowiązki szefa. Presja? Odczuwana indywidualnie i stale. Jeszcze mamy na dokładkę niską asertywność i zapominanie o naszej osobowości, cechach charakteru oraz wrażliwości. Na dodatek my, kobiety, stajemy przed wyzwaniami łączenia kilku ról na raz, bo pracujemy dziś tak dużo, szybko, wielozadaniowo, przeskakujemy z projektu do projektu, stajemy w różnych rolach…

Opowiem Wam skąd pomysł na ten temat, chociaż mnie samej, kiedy jeszcze pracowałam po 9-10 godzin dziennie jako menedżer, zajęło wiele czasu i energii, by znaleźć własne sposoby regeneracji. Najpierw myślałam, że chodzi tylko o stres, dziś natomiast zdaję sobie sprawę, że to bitwa o coś znacznie więcej.

Zarządzanie stresem czy swoją energią ?

Tak, stresem słabo można zarządzać, raczej sobą w stresie. Dlatego to właśnie profesjonalna nazwa dla tak potrzebnych dziś szkoleń. Ale co powiesz na zarządzanie swoją energią? Kiedyś moja klientka nazwała mnie atomówką. “Bo Ty masz tyle energii!” Miałam i mam, ale w międzyczasie zdarzyło się kilka takich rzeczy, które zmusiły mnie do zatrzymania, zmiany trybu życia, zmiany priorytetów i kierunków zawodowych. Kiedyś przesadziłam mocno z eksploatowaniem swojego organizmu, dlatego wiem coś o tym. Zdrowa, jesteś zadaniowa, wiele ogarniasz i masz powera, cały czas wydaje Ci się, że jeszcze to, jeszcze dam radę, Twoja lista “To do” ma co najmniej kilkanaście punktów na dzień, przy czym oczywiście nie masz czasu dla siebie, na odpoczynek, na relaks, na sport… Do czasu.

Na co musisz dać się namówić?

Na autorefleksję, szczerą wobec siebie, na uczciwy rachunek sumienia, na swego rodzaju bilans działań, aktywności, na spojrzenie jak wygląda Twój tryb życia, jak wiele godzin dziennie pracujesz, kiedy odpoczywasz, w jaki sposób, jak dbasz o siebie i swoje zdrowie, w jaki sposób realizujesz swoje pasje czy hobby? A no co tracisz energię, na jakie projekty, na jakie zadania, co Cię męczy, obcina skrzydła, wyczerpuje? Warto znaleźć swój moment bez działania, bez projektów, bez obowiązków domowych, czysta karta, wyjątkowy, bo niezbędny i potrzebny czas dla samej siebie, kiedy możesz marzyć, planować, słuchać muzyki lub cokolwiek, co lubisz.

Zwolnij autopilota, bo zaprowadzi Cię na manowce

Życie na autopilocie - pewnie już spotkałaś się z tym określeniem. Jest często używane przez trenerów rozwoju osobistego, i tak naprawdę oznacza rutynę, automatyczne zachowania i reakcje wyuczone, często nawykowe, bez udziału świadomości. Już słyszę głosy: „Ale poczekaj, ale zaraz, słuchaj, ten mój autopilot pomaga mi w ogóle jechać przez życie, ogarniać pracę; daj spokój, jak się tak rozpędzę to działam, teraz taki czas, wszyscy są zmęczeni, każdy teraz ma stresy”…

To prawda. Wszędzie słyszę o stresie, wyczerpaniu, zmęczeniu. Co druga osoba zapracowana mówi, przewracając oczami, jak bardzo ma dość. Dotyczy to pracujących i szefów i pracowników, niezależnie od stanowiska. Bywa, że skoro naszymi działaniami kieruje automat przyzwyczajeń, zapędza nas wcale nie tam, gdzie byśmy chcieli. Zmęczeni myśleniem o wszystkim nie umiemy myśleć o niczym.

Nie umiemy odpoczywać nawet wtedy, gdy uda nam się wyrwać do spa czy na krótkie wakacje. Inną kwestią jest też przymus działania, bycia aktywnym, potrzeba spełniania zadań i realizacji celów. Tylko wiecie - recepta jest jedna i na szczęście staje się coraz bardziej „modna”. Mowa o uważności. Uważności na siebie, swoje potrzeby, uczucia, reakcje, wsłuchiwanie się w siebie i co dla wielu jest wyzwaniem - wyłączenie natłoku myśli, często stresującego dialogu wewnętrznego. „Zrób coś, daj receptę, powiedz, co mam zrobić, żeby wyłączyć głowę?” - proszą mnie często ludzie zmęczeni i stresem i presjami i życiowymi zmaganiami. A to ogromne wyzwanie.

Co robić by wyłączyć głowę?

Odpowiem, dzieląc się moim doświadczeniem: szukać swojego flow. Flow to stan lekkości, coś co sprawia Ci przyjemność, kiedy koncentrujesz się na jakimś działaniu. Uświadom sobie swoje zasoby, talenty, nawet powiem "wezwania duszy”, a także swoje potrzeby energetyczne, czyli swój typ osobowości. Jak odpoczywasz, jakie masz podejście do pracy, co sprawia Ci przyjemności, a które czynności faktycznie „resetują” Ci głowę. Podczas jakich czynności skupiasz się naturalnie na tu i teraz, nie myślisz, nie planujesz, nie roztrząsasz problemów.

Szukaj swego flow – zadanie na całe życie

Ostatnio mojej Klientce, która pracuje na dwa etaty, jest bardzo mądrą osobą, jak to się dziś mówi ogarniętą, dałam zadania domowe następującej treści. Wykonaj je i Ty, przemyśl, a w kolejnej części dowiesz się, co dokładnie zrobić z odpowiedziami.

Napisz sobie na jednej kartce wszystkie swoje aktywności i działania, które:

  • Sprawiają Ci przyjemność;
  • Sprawiają że realnie odpoczywasz;
  • Sprawiają, że się spełniasz, realizujesz, coś tworzysz sama z siebie

Monika Chodyra

kobieta z pasją do życia i rozwoju. Współautorka książki „Energia Kobiet”. Doświadczony coach, trener i menedżer.

Specjalizacja: coaching menedżerski. 

www.coachdlabiznesu.pl



współczesny portret Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit

Papieżyca polskiego feminizmu

Paulina Kuczalska-Reinschmit

dzierżąca "Ster" w walce o prawa Polek

(1859 - 1921)

Porywająca rzesze kobiet mówczyni, bezkompromisowa działaczka społeczna, założycielka Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, redaktorka naczelna pierwszego pisma feministycznego. W wyniku nieszczęśliwego małżeństwa straciła oko, lecz mimo to postrzegała jaśniej i wyraziściej od innych, jak wiele potrzeba uczynić dla Polek.

Urodziła się w Warszawie w zamożnej rodzinie szlacheckiej. Już jej matka należała do Grupy Entuzjastek Narcyzy Żmichowskiej, oczywistym więc było, że młoda Paulina otoczona gronem ludzi wykształconych i światłych od początku nasiąkała emancypacyjną atmosferą budzącej się niepodległości. Odebrała znakomite wykształcenie domowe, władała kilkoma językami obcymi: francuskim i niemieckim niemal jakby były to jej języki ojczyste, dobrze po ukraińsku nauczyła się od służby, czytała po angielsku i włosku.

Jako młoda dziewczyna, miała bowiem dopiero 20 lat, wyszła za mąż za wysokiego urzędnika Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Stanisława Reinschmita, przełamując tym samym kastowe przesądy. Miała wtedy prawo naiwnie uważać, że "pochodzący ze starej rodziny saskiej, nobilitowanej przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, będący siostrzeńcem znakomitego publicysty i pisarza, Władysława Wójcickiego, autora „Klechd”, a wnukiem Reinschmita, który był przyjacielem od serca samego Frycka Chopina" Stanisław podzieli jej poglądy i sposób na życie. Jak bardzo się pomyliła, wiedziała chyba tylko ona sama...

Jej małżeństwo przetrwało 6 lat. Było nie tylko nieudane pod kątem ideologicznego niedopasowania małżonków, ale przede wszystkim tragiczne w skutkach dla Pauliny. Jej mąż okazał się zwolennikiem tradycyjnego porządku świata, na emancypacyjne wyczyny żony patrzył co najmniej nieprzychylnie, a później okazało się, że odreagowywał je w równie nieodpowiedni sposób. Zaraził siebie i żonę chorobą weneryczną, w wyniku której późniejsza liderka polskiego ruchu feministycznego straciła oko i zapadła na poważną chorobę serca. Sam poczciwy małżonek zmarł zresztą w kilka lat po ich rozstaniu, które Paulinie dodało tylko wiatru w żagle.

Wyprzedała resztki swojego majątku, syna zostawiła z żyjącym jeszcze ojcem i resztą rodziny i wyjechała zagranicę... na studia. Od 1885 roku studiowała w Genewie i Brukseli nauki ścisłe. Na bieżąco jednak interesowała się tym, co dzieje się w Polsce. Pisywała do najważniejszych polskich czasopism, jasno formułując program swojej kobiecej krucjaty.


Ilustracja dla Fundacji Feminoteka, źródło: mituni.wordpress.com

Gdy wróciła, założyła we Lwowie swój własny dwutygodnik. Była jego redaktorką naczelną, a "Ster" stał się skutecznym narzędziem w walce o udział kobiet w życiu politycznym, równe szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy czy jednakowe prawo do edukacji. W 1890 roku Paulina poznała przyjaciółkę życia i wierną współpracownicę, Józefę Bojanowską. Ich przyjaźń utrwalona została w pamiętnikach Romany Pachuckiej, znanej pedagożki i działaczki ruchu kobiecego, która pisała:

"Gdy Kuczalska była mózgiem polskiego feminizmu, Bojanowską porównać można do jego serca. Gdy pierwsza planowała, druga w lot chwytała jej myśl, by przekształcić ją w realny czyn."

Paulina życzyła sobie nawet, by pochowano je obok siebie, jej życzenia jednak nie spełniono.

Po przeprowadzce do Warszawy założyła Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich, a przy ulicy Marszałkowskiej zaczęła prowadzić salon, w którym dyskutowały i kawę pijały najwybitniejsze kobiety tamtego czasu: Maria Konopnicka, Maria Dulębianka, Maria Komornicka, Eliza Orzeszkowa, Justyna Budzińska-Tylicka czy Cecylia Walewska.

Na inicjowanych przez siebie zjazdach, jednoczyła kobiety ponad podziałami klasowymi czy politycznymi. Zależało jej na wszystkich, choć potrafiła prowadzić dość ostrą polemikę z Elizą Orzeszkową. W przeciwieństwie do niej uważała, że o prawa kobiet upominać się trzeba niezależnie od walki o niepodległość. Choć nie mogła przystać na samopoświęcenie się kobiet, potrafiła docenić wieloletni wkład Orzeszkowej w bitwę o prawa Polek oraz jej literacki talent, organizując uroczyste obchody dwudziestopięciolecia twórczości pisarki.

"Pierwsza niezmordowana rzeczniczka pełnych, bezkompromisowych praw kobiety", jak pisała o niej kronikarka polskiego ruchu feministycznego - Cecylia Walewska, zmarła w Warszawie i tam też została na Cmentarzu Powązkowskim pochowana. Jej grób opatrzony został jedynie skromnym, ale konkretnym napisem, zupełnie oddającym charakter papieżycy polskiego feminizmu:

"Paulina Kuczalska- -Reinschmit. Przewodnicząca Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich. Redaktorka „Steru”. Ty, która żyłaś dla idei – Chwała Ci. "

Oj, chwała!

O nas

Kobieta z klasą to miejsce dla nieidealnych kobiet, które chcą prawdziwie i szczęśliwie żyć, ciesząc się najdrobniejszymi rzeczami. Pokazujemy Wam inspirujące książki, filmy, publikacje i inne „babskie zajęcia', które być może skłonią was do wyjścia, z często pozornej, strefy komfortu i rozpoczęcia życia na własnych warunkach. Bo w życiu nie zawsze chodzi o to by było stabilnie. Ważne żeby żyć prawdziwie i w zgodzie z własnym ja.

Kontakt

Kontakt:
Joanna Wenecka-Golik
kontakt@kobietazklasa.pl
+48 600 326 398

Copyright 2019 WebSystems ©  All Rights Reserved