Nie zdając sobie sprawy z tego, że jednym zdaniem opisuje całe życie Coco Chanel, Gaston Defferre, członek francuskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej, podsumował kiedyś kolaborujących z Nazistami Francuzów w takich oto słowach: Bogaci, sprytni, mający dobre znajomości uniknęli kary – wrócili po burzy…

Dla Gabrielle Chasnel, znanej później całemu światu jako Coco Chanel, współczesnej ikony mody, ozdoby paryskich salonów, uosobienia dobrego smaku Francji, burza trwała przez 80 lat jej życia. Wcześnie osierocona przez matkę, podrzucona przez ojca do sierocińca, przydzielona do pracy jako szwaczka, marnie śpiewająca do kieliszka szampana w kawiarni, w wieku 23 lat została utrzymanką bogatego francuskiego przemysłowca Étienne’a Balsana, który odmienił jej życie. Zdradziła go po dwóch latach z jego przyjacielem, Arthurem Capelem. Romans z przystojnym i bogatym angielskim arystokratą dał jej nie tylko 11 lat szczęścia, ale i całkiem wymierne korzyści, które Capel finansował – między innymi pierwszy sklep i pracownię kapeluszy Chanel, wieloletnią edukację siostrzeńca Coco oraz całkiem pokaźny zapis, który odziedziczyła po jego tragicznej śmierci w wypadku samochodowym.

Chanel i wielki książę Rosji, Dymitr Pawłowicz Romanow, znany z udziału w zabójstwie Rasputina. Uciekł do Francji, zabierając ze sobą zbiór drogich kamieni, w tym sznury pereł, które wkrótce wylądowały na szyi jego paryskiej kochanki.

Chanel zbiła fortunę na ubieraniu bogatych kobiet w kosztowną prostotę, którą podpatrzyła w szafach swoich kochanków. Rozpoczęła modę na opaleniznę, perfumy i odważniejsze odkrywanie nóg czy ramion. Ubrała kobiety w spodnie i garnitury, ponieważ dzięki uprawianiu typowo w tamtym czasie męskich sportów, a więc jeździectwa i narciarstwa, doskonale wiedziała, że współczesnej kobiecie wyzwolenie z gorsetów pozwoli na nieskrępowanie, niezależność i wygodę.

W 1918 roku, a więc w czasie zakończenia największego do tego czasu konfliktu zbrojnego w Europie, klientki Chanel płacąc 7 000 franków za sukienkę (równowartość dzisiejszych ~3500 dolarów), w zasadzie sfinansowały jej zakup luksusowej willi w Biarriz. Zakupiła ją za 300 000 franków w złocie (dziś około 150 milionów dolarów). Najbogatszy kochanek, książę Westminsteru obdarowywał ją dziełami sztuki, drogimi kamieniami, domem w Mayfair i pięcioakrową działką w luksusowym miasteczku między Mentoną a Monte Carlo. Wspólnie wybudowali tam willę, której równowartość wynosiła w 2010 roku 12 milionów. W 1930 roku, a więc w szczytowym okresie krachu ekonomicznego w Stanach, otrzymała od Goldwyna mniej więcej 14 milionów dolarów za spędzenie w Hollywood kilku tygodni i zaprojektowanie garderoby dla jego aktorskich gwiazd. W 1931 roku, a więc kiedy Chanel dobijała do pięćdziesiątki, Jannet Flanner pisała dla „New Yorkera”, że francuska projektantka mody „co roku próbuje nie tylko pobić konkurencję, ale także samą siebie. Podano do publicznej wiadomości, że jej ostatnie roczne interesy wyniosły sto dwadzieścia milionów franków, czyli niemal cztery i pół miliona dolarów (dzisiaj 60 milionów). Chanel nigdy nie chce rozmawiać, nie udziela wywiadów, do niczego się nie przyznaje i sprytnie rozdziela pieniądze pomiędzy różne banki w wielu krajach, nie można dokładnie obliczyć fortuny, jaką zebrała. Według pogłosek w londyńskiego City, może to być około trzech milionów funtów (dzisiaj około 230 milionów dolarów), co we Francji, a zwłaszcza dla kobiety jest olbrzymią sumą.

Londyn, 1938, źródło: Getty Images/ aut.: Cecil Beaton/Condé Nast

Uzależniona od morfiny, opuszczana przez kolejnych kochanków, cały czas zachowywała klasę i młodzieńczą urodę. Od momentu wyjazdu do Ameryki zaczęła okłamywać świat odnośnie swojego wieku. Na sam początek odjęła sobie 6 lat, wpisując na liście pasażerów luksusowego liniowca zmierzającego do Nowego Jorku rok urodzenia 1889 (zamiast 1883), w późniejszych latach odjęła sobie jeszcze cztery. Tego rodzaju drobne kłamstewka i tajemnice były jednak uwielbianej Coco wybaczane. Francja nie wybaczyła jej tylko jednego – zagorzałego antysemityzmu, który przerodził się w „horyzontalną kolaborację”.

W wieku 57 lat Chanel rozpoczęła swój ostatni wielki romans. W 1940 roku, w momencie kiedy Hitler zdążył już zgnieść Polskę, napaść na Danię i Norwegię, w 6 dni zająć całe Niderlandy i wkroczyć do Paryża, Coco zakochała się oficerze niemieckiego wywiadu wojskowego, który przez następne kilka lat regulował jej stosunki z nazistowskimi dostojnikami w Paryżu i Berlinie. W 1941 roku tak jak połowa Europy Chanel otrzymała swój numer – w berlińskim rejestrze zaczęła funkcjonować jako agentka F-7124. Tyle tylko że nie umierała przez niego w obozach, a między innymi dzięki niemu bywała na kolacjach, gdzie „szampan lał się strumieniami”. Znajomości wykorzystała do wyciągnięcia siostrzeńca z obozu jenieckiego, mieszkania w najbardziej prestiżowym hotelu Paryża okupowanym na specjalnych warunkach przez Niemców oraz do pozbawiania wspólników udziałów ze sprzedaży najbardziej chyba znanych na świecie perfum Chanel no 5. Próba wykorzystania swojego aryjskiego statusu w prywatnej walce o odzyskanie perfumeryjnej własności zdaje się przekreślać jakiekolwiek próby bronienia jej przed powojenną nagonką na kolaborujących z Niemcami Francuzów. Nie można zapomnieć o jej wielu dobrodziejstwach, przede wszystkim finansowym wspieraniu rodziny i szerokiego grona przyjaciół, niemniej jednak nie można odmawiać jej też na tyle dużej dozy inteligencji, sprytu i obycia, żeby nie była świadoma, w co się zaangażowała i za jaką cenę. Chanel musiała też wiedzieć o obławach na paryskich Żydów, choć zdawało się, że dzięki miłości żyje w zupełnie innym świecie. W 1998 roku John Updike napisał w „New Yorkerze”, że „wszystkie dowody świadczą o całkowitej obojętności Chanel na los jej żydowskich sąsiadów czy na wyrzeczenia i upokorzenia będące udziałem przeważającej liczby paryżan.”

Coco paląca z Salvadorem Dali, 1938 r. źródło: reedit.com

Gdyby w tamtych czasach istniały komórki, Chanel miałaby chyba najbardziej oszałamiającą listę kontaktów na swoim iphonie. Nie tylko bawiła się na przyjęciach z Sertem i jego żoną Misią, Strawińskim, Picassem, Cocteau, Lifarem, Diagilewem i Reverdy’m, nie tylko podejmowana była przez ówczesne gwizdy Hollywood, nie tylko była kochanką arystokratów i następców tronów, przyjaźniła się także z samym Churchillem, który prawdopodobnie uratował ją po jej aresztowaniu w dwa tygodnie po wyzwoleniu Paryża. W 1944 roku mimo napiętych stosunków pomiędzy chyba wszystkimi państwami świata, pomimo presji Stanów, by zaatakować Francję i uciszyć Stalina, Churchill na prośbę Chanel poświęcał swój cenny czas i uwagę ratowaniu przyjaciółki Coco, Very Lombardi, która uwięziona była jako szpieg we Włoszech.

Pierwszy powojenny pokaz Chanel odbył się 5 lutego 1954 roku. Na początku z problemami, ostatecznie wróciła z powodzeniem na światowe salony modowe. Jak pisze Hal Vaughan, autor książki „Coco Chanel. Sypiając z wrogiem”, szczytowy okres kariery Coco nastąpił osiem miesięcy przed jej śmiercią. Jej wielbicielką była m. in. żona francuskiego prezydenta, Claude Pompidou.

Chanel przez całe życie twierdziła, że chce być niezależna od mężczyzn. I być może wcale nie wyklucza to potrzeby kochania, którą odczuwała równie mocno. Powiedziała kiedyś, że „bez względu na wiek kobieta niekochana jest zgubiona; jeśli nie jest kochana, równie dobrze może umrzeć”. Sama kochała, a zdaje się, że i ją kochano równie mocno. W ostatnim epitafium jeden z mężczyzn jej życia, francuski poeta Pierre Reverdy, napisał:

Jeśli będziesz potępiona

Lub będzie ci przebaczone

Wiedz, że jesteś kochana

Kochana i zapamiętana. Rację miał historyk znad Loary André Malraux, który stwierdził, że z francuskiego XX stulecia pozostaną dla potomnych trzy postaci: de Gaulle, Picasso i Chanel właśnie. Imperium przez nią stworzone ma się bardzo dobrze pod wodzą Karla Lagerfelda, perfumy Chanel no 5 to zapachowy hit już niemal od stu lat, a za noc (!) w jej apartamencie w hotelu, w którym spędziła 30 lat życia, zapłacić dziś trzeba 25 tys. euro. A to wszystko dlatego, iż Mademoisselle nie tworzyła mody; Coco Chanel stworzyła styl, a jak sama mawiała – „moda przemija, a styl pozostaje”.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki: "Coco Chanel. Sypiając z wrogiem" Hal Vuaghan (Wydawnictwo Marginesy, przekład: Hanna Pawlikowska-Gannon, data wydania: 23.10.2013, liczba stron: 336).